Z tą
przyjaźnią to sobie coś ubzdurałam? Nawet jeśli, to przez jakiś czas miałam
nadzieję. Ty nie miewasz żadnych i nigdy? Nie kłam. Tym razem ja Ci nie wierzę.
Wieczór
jest już tak długo, że chyba nie będzie nocy. Teraz ja zmyślam? To jak odróżnić
wieczór od nocy, kiedy nie wiadomo, czy ona się zaczęła?
Witam
Cię wieczorną nocą.
Pijesz
kawę o takiej porze? Chcesz?
Pada…
niech sobie pada.
Poszła
tam, gdzie nie powinna, na ostrogę i nie żałuje, bo z przystani wypływał prom.
Fiord przecinały dwa duże statki. Dzień mienił się kolorem jasnej stali, nie
zabrakło rzeźby chmur.
Wiatr
dawał znaki, że przybywa. Samotny i nierozumiany. Musiał włożyć tyle potu w to
co robił, a i tak wszyscy mieli do niego żal. On tak bardzo się starał. Nikt
nie zna jego pasji…
Tylko
Ona widzi jego rzeźby naginania gałęzi wedle wietrznej woli, unoszenia
kryształowych luster mgły z fiordów, piętrzenia fal oceanu i rozbijania ich o
wystające skały. Brania w objęcia mostu, który jest wtedy godzien portretu i wyznań
poety.
A
jeśli, wracając z promu, staniesz z Nią na moście, popatrzysz na fiord i góry,
na latarnię i ocean, to poczujesz tarmoszenie Twojej uśpionej duszy…
Tak…
nie dziwi się Twoim wyborom. Most jest gibki jak kobieta i mocny, przystojny
jak mężczyzna, który zatapia się w jej źrenicach a ona mu pozwala. Most jest
granicą możliwości czucia i istnienia żywiołów. Szaleństwa wiru. Spełnienia i
pragnienia od nowa. To nie tango, to zwarcie… Lód i gorączka.
Na
moście też była. Czy sama? Jak zawsze nic nie powie ani o sobie, ani o Cieniu.
Nie
pytaj mnie o most, to nie ma sensu… Nie patrzę i przez to nic nie zmusza mnie
do przeżyć.
Zostawiam
Ci żywioły czarnej nocy… kobierce gwiazd, życzenia zawieszone na bumerangu
księżyca… bierz wszystko, bo nie wiem, czy i kiedy wrócę…
L., 07.12.2007
Ostroga, port, latarnia, wodospad, czapla, czasami czerwony statek, wszechobecny (gdy zechce) Cień, fale, głazy, palce drzew po których nie powinno się stąpać. Czy można od nich odejść? Nie, więc i nie ma możliwości powrotu. Zagubił się nawet czas. Wszystko istnieje w jednej chwili, która nagle staje się inną. Tak już będzie zawsze - jeśli wiemy, co ten termin oznacza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
A to biegamy dzisiaj za sobą - właśnie mówiłam do Ciebie na tamtym blogu i nawet kawę wypiłam :)
UsuńIm szybciej pogodzimy się z - teraz - tym mamy większą szansę na trzymanie się w pionie.
Przeszłość trzeba przyjąć do wiadomości, bo przecież nie chcemy mieć zaników pamięci, jeszcze nie pora :)
Przyszłość... będzie... i już! A jak już będzie, to albo będzie cieszyła, albo będziemy ją polewać smutkiem.
Dziś - dopijmy kawę, obiecując, że to nie ostatnia :)