sobota, 9 lutego 2019

Smoła






Wieczorem. O wieczorze znowu mówić? A czy to coś zmieni, poprawi?
Z nami czy bez nas, on wchłonie wszystko, aż do rana.
Zanim tak zrobi, to wcześniej, o jakiejkolwiek porze możesz się zorientować, że z każdego kąta wyziera kpina, czarny śmiech… ironia. Wyobraź sobie to, jak chcesz.
Wtedy, co zrobisz? Skulisz się, zgasisz światło, żeby nie było słychać?
Włączysz płytę, żeby zagłuszyć?
Nie będziesz słyszeć, bo żart z ciebie, który przylepił się smołą i cieknie, parząc przy tym jak Ona, zagłuszy każdy czysty dźwięk.
Zostawisz sprawę upływowi? Możesz, ale wtedy, na początek, musisz poszukać... Przedtem, żeby mieć czas na pomyślenie, zrobisz sobie filiżankę czarnej, gorzkiej, gorącej kawy i powiesz - żegnajcie?
Możesz zamknąć uszy i oczy, nie wychodzić z mrocznego pokoju i tak zostać. Tyle rzeczy możesz i nie.
Zostaniesz ze sobą?
Komuś się zdawało, że może…
Masz serce. Dasz gdy jest pokarmem kpiny. Nie zostawisz głodnego za progiem. Pożywi się tobą, ciepło głodnego rozgrzeje….Ty tego nie wytrzymasz i zginiesz? Tak to już jest. Żeby jedno mogło żyć, to musi pożreć drugie.
Pozdrawiam cię serdecznie, pozdrawiam serdecznie i ciebie. Tak na koniec powiesz? Powtórzysz za innymi, że zabić można słowem?
 Wiesz... pada deszcz, łzy nie schładzają tego, co parzy teraz.














L., 18.02.2008