środa, 26 lutego 2014

Od jutra silniejsza







Zapiekło. Myślała, że odeszła do niebytu uczuć. A jednak…
Witaj.
Popatrz, coś pękło, się złamało.
Pozbierać się nie pozbiera, zostawi. Czasem myślę, że tylko tak żyć może.  Nie pozwalają Jej inaczej. Nie wiem, czy szczęściem to nazwać i powiedzieć – Ona ma takie szczęście? Czy rzec, że ma pecha, bo choćby chciała najlepiej, oddała siebie, to przepadnie Jej chęć - w niezrozumieniu.
Złoży się słowo do słowa w  niepasujące rozmowy. Niczego już zrobić,  w tej sprawie, nie zdoła…
To duma.
Ta ukryje myśl rwącą się w wyjaśnienia. Ona wie, że po takiej słów wymianie, mimo zapewnień wielu, nie będzie tego, co było.
Tam gdzie ostrze nawet rysy nie zrobiło, lecz w powietrzu świstem przeleciało, cięcie się zatopiło. Jeszcze piecze, rwie, przeszkadza, uwiera. Pali i wrze myśl, że mogło być inaczej.
Szanse zgubione. Nie, nie myśl, że zacznie od nowa. Ktoś, kto naprawdę ją zna wiedziałby, że jest wierna i czekać umie. Nie tylko w miłości. Nie o - kocham cię -  męki teraz Jej chodzi.
 A może, to czas Jej nowy i trzeba, by to Ktoś ją przekonał, że warto i trzeba?
Poddać się jeszcze raz …


Nie potrafię, patrzeć nie mogę na smutek i żal. Ta strata… żyć z nią będzie, bo nie zapomina….
Nie myśli dzisiaj. Przeszkadza Jej wiatr i deszcz. Drzewami targają.  Szum się niesie, już nie wie, od lądu, czy oceanu. Takie to wszystko porozrzucane, jak słowa donikąd  puszczone.
Stanie w oknie. Przedtem świeczkę zapali. Już przyzwyczaiła się, że kiedy szaro się robi, nawet w środku dnia, to  światełko być musi.
Będzie.
I wieczór, noc, potem nowy ranek z myślą, którą z pamięci wyrwać będzie chciała.
Wiem, że nie umie, nie potrafi. Wszystko co dotknęło, zabolało - w Niej zostaje. Do końca, do skraju przemijania. Tylko razem odejść mogą ku zapomnieniu.
Po co tak pada… po co?
Musi uciszyć, wystudzić to, co się stało. Z milczeniem porozmawiać.
Bo się Jej zdawało, że będzie już tak czerpać garściami z tego, co czuć w innych potrafi… nic z tego, Ktoś powiedział… dość, więcej nie dam.
Przez to wodospad strumienie ciężkich łez ze skał w dół upuszcza. Za groblą fale sięgają nieba.
 W strugach moknie mewa. Wiatr… co on zrobi za chwilę?
Już się promieniowi poddaje. Ten chce też więcej, jak Ona…
Już dobrze, nie martw się aż tak. Znam Ją, nawet nie wie, że samą siebie pokonać zdoła.
Czasu, leku chwil paru Jej trzeba.












L. 27.02.2008

niedziela, 23 lutego 2014

Na liczniku






Szczerość. Z nią,  jak ze wszystkim - wymaga myślenia.
Nie bez przyczyny  mówi się, że jest aż do bólu.  
Ze szczerością, jak: z prawdą, miłością, dowodem, widzeniem… Kto, komu, jak, kiedy, w co - patrzy, zagląda, słucha.
Dzień dobry.
Wracali przypływową nocą i na grobli zalało ich. Nie, nie fala.  To wiatr zerwał wodę z fiordu
i przerzucił  przez groblę, na ocean. Stanęli i czekali, aż dmuchnie w inną stronę.
A w dzień rozgoryczony wicher wciąż pędził, oślepiony bólem rozstania. Podnosił wodę i niósł na barkach daleko. Do stóp gór.
To przez nią, to Ta Deszcz nie chciała z nim być. Jeszcze jeden, nowy raz go zraniła.
Szalał, kręcił lejki na fiordzie i podnosił prawie do chmur. Ta Deszcz wróciła dopiero wieczorem. Szeptała mu… Słuchał i słabł. Razem wbiegli w noc. Rano schowali się w szczelinach skalnych i jeszcze się godzą.
Teraz słońce swoje prawdy wyznaje.
A Ona? Też coś powinna Ci powiedzieć i nie o to chodzi, że się trwoży. Chyba nie boi się niczego. I tak wszystko, co wokół Niej się dzieje, co o Niej myślą i mówią, jak Ją czują, widzą, osądzają - nie jest Jej prawdą. To ich potrzeba takiego Jej widzenia.
Mówisz, że Ona też ma swoje sądy? Tak. Ma. Czasem za szybko, przed innymi, wypatrzy i męczy się z tym. Nie może szczerze wyrysować  tego, co zobaczyła. Nie może powiedzieć. Sama jest sędzią i adwokatem. Wyrokiem jest milczenie. Zostawienie obrazów czasowi. Przypadkowi. Rozsądkowi albo uniesieniom. Dzieje się wtedy wola… tylko czyja?
A ja? Już Ci mówię.
Mam nadzieję za kilka dni czekać tu z kawą na Ciebie. Nie wiem, czy szczerość nie zabierze mi Twojej obecności… na zawsze. 
Wyobraźmy sobie, że to już, dzisiaj.
Stawiam dużo filiżanek. Możesz wybierać. Kieliszków też kilka się przyda.
Obie sięgniemy, dotkniemy, poczujemy, znajdziemy pod progiem, za oknem,  w strugach deszczu i na drodze, w sercu i odrazie, w zapamiętaniu, zapominaniu, w sympatiach i niechęciach, radościach i rozczarowaniach, odchodzącym zdrowiu, nowych doznaniach,   rozsądkach i ich pogubieniach, już nie marzeniach, straconych oczekiwaniach i ciągłych złudzeniach – zbyt dużo lat.
Dzisiaj jeszcze nie wie, co z tym zrobi, kim będzie gdy licznik się przekręci. 








L.23.02.2008