niedziela, 10 listopada 2019

To już pierwsze dni





To już pierwsze dni przyrodniczej nostalgii.
A jeśli tak, to dlaczego się dziwi,
że całe noce deszcz,
opływając szyby ,
dobija się do domów?
Przez zamazane kroplami okna
widać przeróżne kadry tego,
co za groblą.
Światła latarni i te przy,
i te na moście mrugają;
gdyby nie powaga tego, czemu służą,
można by powiedzieć – figlarnie.
Jeszcze jeden poranek,
wysiłek wstawania mimo obolałej nocy.
O, wcale nie jest tak radośnie,
wiatr przybywa, mówią o tym ściany domu,
przy wielkim jego podmuchu
trzeszcząc żałośnie, że znowu...

Szkoda Jej tego
co do tej pory napisała i przepadło.
Chciała dać, tym którzy też spać nie mogą,
trochę wyspy i życia na niej.
Ktoś chciał wiedzieć,
komuś bardzo się nie chciało.
Wynik jeden do jednego,
Ona dołożyła swój głos na nie.
Nie była to decyzja przyjemna ale...
Ten kto był za, poradzi sobie,
poczyta nocą u innych, znajdzie czego szuka.

Zawsze lubiła wiersze.
W miasteczku, w którym dorastała,
chodziła na szkolne i powiatowe
konkursy recytatorskie.
Nie obchodziły Ją wyniki.
Czasem Jej się podobała interpretacja kogoś,
kto nie zajmował żadnych miejsc.
Może nawet seplenił,
ale w tym co mówił była dusza,
też uczucie i życie poezji.

Teraz siedzi w cudzym fotelu,
przytłumione światła,
z ciągle źle rozmieszczonych
w pokoju lamp,
tworzą nastrój niczego.
Zerka przez okno, bo tam, nad łąkami,
ze szczytów gór wstaje dzień,
a dolną drogą człapie jeleń.
















27.09.2007