niedziela, 23 lutego 2014

Na liczniku






Szczerość. Z nią,  jak ze wszystkim - wymaga myślenia.
Nie bez przyczyny  mówi się, że jest aż do bólu.  
Ze szczerością, jak: z prawdą, miłością, dowodem, widzeniem… Kto, komu, jak, kiedy, w co - patrzy, zagląda, słucha.
Dzień dobry.
Wracali przypływową nocą i na grobli zalało ich. Nie, nie fala.  To wiatr zerwał wodę z fiordu
i przerzucił  przez groblę, na ocean. Stanęli i czekali, aż dmuchnie w inną stronę.
A w dzień rozgoryczony wicher wciąż pędził, oślepiony bólem rozstania. Podnosił wodę i niósł na barkach daleko. Do stóp gór.
To przez nią, to Ta Deszcz nie chciała z nim być. Jeszcze jeden, nowy raz go zraniła.
Szalał, kręcił lejki na fiordzie i podnosił prawie do chmur. Ta Deszcz wróciła dopiero wieczorem. Szeptała mu… Słuchał i słabł. Razem wbiegli w noc. Rano schowali się w szczelinach skalnych i jeszcze się godzą.
Teraz słońce swoje prawdy wyznaje.
A Ona? Też coś powinna Ci powiedzieć i nie o to chodzi, że się trwoży. Chyba nie boi się niczego. I tak wszystko, co wokół Niej się dzieje, co o Niej myślą i mówią, jak Ją czują, widzą, osądzają - nie jest Jej prawdą. To ich potrzeba takiego Jej widzenia.
Mówisz, że Ona też ma swoje sądy? Tak. Ma. Czasem za szybko, przed innymi, wypatrzy i męczy się z tym. Nie może szczerze wyrysować  tego, co zobaczyła. Nie może powiedzieć. Sama jest sędzią i adwokatem. Wyrokiem jest milczenie. Zostawienie obrazów czasowi. Przypadkowi. Rozsądkowi albo uniesieniom. Dzieje się wtedy wola… tylko czyja?
A ja? Już Ci mówię.
Mam nadzieję za kilka dni czekać tu z kawą na Ciebie. Nie wiem, czy szczerość nie zabierze mi Twojej obecności… na zawsze. 
Wyobraźmy sobie, że to już, dzisiaj.
Stawiam dużo filiżanek. Możesz wybierać. Kieliszków też kilka się przyda.
Obie sięgniemy, dotkniemy, poczujemy, znajdziemy pod progiem, za oknem,  w strugach deszczu i na drodze, w sercu i odrazie, w zapamiętaniu, zapominaniu, w sympatiach i niechęciach, radościach i rozczarowaniach, odchodzącym zdrowiu, nowych doznaniach,   rozsądkach i ich pogubieniach, już nie marzeniach, straconych oczekiwaniach i ciągłych złudzeniach – zbyt dużo lat.
Dzisiaj jeszcze nie wie, co z tym zrobi, kim będzie gdy licznik się przekręci. 








L.23.02.2008


2 komentarze:

  1. Przyszedł, zobaczył kawę, wybrał jedną dla siebie, chciał coś powiedzieć ale stwierdził, że nic nie jest ważne oprócz tej jednej chwili, która jest. Której nie trzeba psuć czczą gadaniną. Milczenie jest o wiele bardziej wymowne, bo zostawia możliwość dowolnej interpretacji. A Ona? Cóż, Ona wie! (Uśmiechnął się, bo przypomniał sobie dowcip: "Jak się mówi o kobiecie, która wszystko wie? - Wiedźma. A o tej, która niczego nie wie? - Niewiasta".). Skoro wie, cóż może powiedzieć, gdyby nawet tak postanowił? Ona umie milczeć. Nie ocenia, nie patrzy wymownie, nie ponagla patrząc na zegarek. Zresztą nie ma zegarka, dawno zrozumiała, że czas nic tu nie ma do rzeczywistości, która po prostu się dzieje. Tym sposobem zbliżyli się do siebie w szczerości, której także słowa nie są potrzebne. Bierzmy z nich przykład i zamilczmy.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. A przez ten czas tyle nowych, ważnych zdarzeń...
    Zostawiłam kawę, bo 27 lutego szóstka stanęła obok szóstki i dnie znowu odmieniły się nieco. Przybyło bezsiły... Potem grozy o utracenie spokoju.
    Wczoraj jedenastolatka płakała po wysłuchaniu wiadomości, a ja nie umiałam odpowiedzieć na pytania dziewczynki! - jakże chciałam być wiedźmą z dobrą przepowiednią...
    Wiem, że zostawiony tu czas wydarłeś innym chwilom... Dziękuję, LE :)

    OdpowiedzUsuń