czwartek, 11 kwietnia 2013

Wieczór Cieni i łodzi




Zdarza się, że do pracy przyjeżdżają traktorem. Nie dziw się, to wyspa ale i wieś, traktorem nawet na bal wypada…
Czasem ktoś prosto w serce ciągnikiem wjedzie i wtedy się rozstają…
Czy mają auta? Nawet po kilka i koniecznie muszą posiadać łódź.

Na szczególne okazje ubrani są nieskazitelnie.
Na sąsiednie wyspy i  ląd odjeżdżają promem, szybką łodzią albo wodną taksówką.
Wysiadali z takiej, było ich nie więcej niż dwunastka, bo na tyle osób jest przewidziana. Wieczór był ranny ale już czarno - ciemny i takie były postacie zeskakujące na nabrzeże. Ruszyły Cienie długich płaszczy, czarnych; poły  nie do końca przykrywały czarne spodnie, zakończone czarnymi pantoflami; czarni stawiali szybkie kroki, bo wszyscy byli po pogrzebie przemarznięci. Odkryte głowy wystawione na wiejący nad wodą wiatr szybko zniknęły w zatrzaśniętych samochodach.

Ona stała na skraju kei,  niby zapomniana, a poszarpany kamieniami brzeg topił się w niebie zamykającym światła. Taksówka odpłynęła. Szybka łódź, zacumowana na kilka minut, prawie z zamkniętymi oczami rozświetlała fiord, cieniami kierując Ją na ścieżkę patrzenia.
Witaj.
Bez przerwy zajęta sobą, już tak dawno nie zapytała, czy i kiedy w końcu powiesz, że…
Dobrze już, tylko proszę, nie mów, że znowu zaczynam!
Są pytania, które powiedziane głośno - przewracają wszystko, co stanie im na drodze. Ale rozumiesz… nie zadane za długo, mogą się rozlać jak rtęć, i jeśli nawet wszystkie wyłapiesz, to dotykając - dobrze, jak tylko trochę się strujesz.

Sveere przyszedł na kawę. Jest tak zajęty, że nie wie czy spał ostatniej nocy, ale usiadł i zaczął opowiadać. Słowa poprzedził - jego - uśmieszek, który zawsze zdradza nowy zakup.
Z północy przyprowadził kolejną łódź.  Mówi, że stanął przed nią, błysnęły mu oczy;  szybko, nie myśląc, dotknął burty, głaskał, chociaż zimno nie pozwalało wiedzieć, dlaczego… Uruchomił silnik, wypłynął na nieznajomej chociaż wiało i nawet większe łajby stały przycumowane, kołysząc się niespokojnie w oczekiwaniu…  Świeży zakup poddał się myśli i woli człowieka. Jedność oddechów - tylko w taki sposób mogli razem dopłynąć… ona mogła… 
Mężczyźni morza -  patrzą na brzeg i jest on pragnieniem dotarcia we dwoje. Bez względu na kolor skóry czy długość zarostu.
Płynął w sztormie ponad sześćdziesiąt godzin, na swoją wyspę - do domu. Będzie naprawiał łódź, remontował; tak  jak dwa traktory, które stoją na trawniku, samochody – łącznie z tym, który kupił najstarszej córce, motorynkę najmłodszego syna… i będzie czujny całą dobę, bo jest ratownikiem z czerwonej łodzi.
Czerwona łódź, rozdzierająca pędem fiord, zawsze budzi trwogę. We wszystkich patrzących na nią oczach zastyga niewypowiedziane nawet szeptem pytanie - zdążą?

Wiesz, nie raz już myślałam, czy mam jeszcze czas czekać. Czy mam go tyle, żeby zdążyć Ci powiedzieć…




4 komentarze:

  1. Zapomniałaś, że czas dotyczy tylko innych? Tak zazwyczaj myślimy i gdy okaże się, że nasz się skończył - jesteśmy zapewne zaskoczeni...
    Gdy wyobrażam sobie życie opisywanych przez Ciebie ludzi - nieodparcie nasuwają mi się słowa Boga: " W trudzie i znoju chleb swój zdobywać będziesz". Podziwiam, że ci twardzi ludzie morza nie narzekają na swój los, przyjmują go jak coś naturalnego a mimo tego, że wielu z nich zabiera morze - szanują je i kochają.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ze zdumieniem obserwowałam ich spokój i możliwość wykonywania pracy przez każdego. Długo można by opowiadać, a jest pogodny ranek... może czas pomyśleć o sobie? Tylko jak ugryźć takie myślenie.
    Pozdrawiam, LE.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasem pomilczeć wspólnie więcej znaczy, niż ubierać myśli w słowa.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nawet pracować, zajmować się czymś nic nie mówiąc, ale mając świadomość, że ktoś jest w zasięgu...
      Tak... obecność ma różne oblicza, tak jak przyjaźń, miłość i te wszystkie stany ducha, które są
      wnętrzem c z ł o w i e k a.

      Usuń