środa, 17 kwietnia 2013

Ty pójdziesz górą a ja... poszukam Helu




Po zawirowaniu nie mógł opaść pył, bo wszystko co do ziemi przypadło nowym ciężarem, przedtem przewiane i przemoczone, przepalone promieniem - już swojej  masy nie  miało. Nawet gdyby sam wiatr się pochylił i rękę podał, podnieść tego co leży, bo upadło, nie zdoła.

Witaj, czy czekasz jeszcze?
Czy jeszcze czekasz na bezwietrzne spojrzenie przez równinne łąki i pola pszenicą z makami, chabrami i żytem w rolniczą porę obsiane, a za nimi na sosnowy, świerkowy z dębem las i  nadmorskie trawy? Potem klif spadający w dół ruchomym piaskiem, przez wybrane z niego głazy, z górki na łeb do morza?
Czy tęsknisz za niedawno dziką wydmą z bagniskami i ptakiem, który z gniazd tam ukrytych nie śpiewa i ty się cieszysz, że jeszcze go nie słyszysz, bo przez to nowe ćwierkania, potem, rozśpiewają ci uszy.
Ty pójdziesz po piasku, drobnym, kolorem mlecznej kawy pachnącym, z nadzieją... Będziesz przed sobą szukać bursztynów, bo nie wiesz, że na nie  -  potrzebny jest sztorm z przypływem o porze jantaru. 



Nad twoim morzem nie ma gorąca, a ty tam jesteś i nie wiesz, kiedy znowu? Kiedy jeszcze zatrzymasz się by patrzeć, zapamiętywać sobą, że stał na redzie… że wypłynął ten drugi i teraz wierzysz, że jest horyzont, bo za nim on właśnie się skrył?
Zdejmiesz buty… Niecierpliwie będziesz je rwać ze stóp. Odrzucisz nie patrząc za siebie i pozwolisz, by przeniknęło przewodem twego - ja - pierwsze, oczekiwane, zaskakujące zimno fali. Ona  pokornie złagodzi się, podda twemu stanowi upojenia, dreszczu, już będziesz pragnąć,  żeby cię miała…
Nie ochłoniesz jeszcze. Przybiegnie myśl, że właściwie to dobrze, że jeszcze upału nie ma, bo ty... możesz zagarniać wszystko, nie dzielić się przestrzenią i iść brzegiem… już idziesz i czujesz zapach morskiej fali.
Zaczynasz widzieć, wraca oszołomiony wzrok, by w oddali zobaczyć krzyż. Czarny i duży. Domyślasz się. Mimo dobrej myśli wychodzisz z grzyw, w zimnym piasku grzęzną stopy, jeszcze kilka kroków po bruku alejki i czytasz, że to ku pamięci tym, których pochłonęły odmęty…
żadna ręka nie zabrała jeszcze kikutów po wypalonych zniczach...
Swojego nie zapalisz, nie dzisiaj, ale już wiesz i jutro… nie tylko za nich.
Z klifu wyfruną kolorowe czasze i pomyślisz, że chyba się boisz takiego latania Ikarów, będziesz prowadzić śmiałków wzrokiem… nie dokończysz, bo znowu mocniejsza fala będzie o sobie przypominać, zimnem zapraszać.
Zapomnisz, że trzeba brzegiem wracać…  przedtem nie było a teraz leżą w piasku białe, bo ciągle myte muszelki, widziane ze słyszenia. Będziesz zachłannie zbierać.
Pozwalać wodzie i wiatrowi, piaskom i ptakom na pieszczotę twojego zamyślenia, strachu, czy dokładnie opowiesz, kiedy wrócisz na swój „naprzeciw morza..”, tam, gdzie twój dom ma urlop od ciebie.
To też twoje morze. Nie powiesz przecież, że twoje miasto południa - nie jest jego czy jej, tych  znad morza.
Zaczniesz wracać innymi piaskami, bo tamte ma już fala i śmieje się nową grzywą... masz jeszcze kilka dni na chłód w czubku głowy… to dla niego będziesz myśleć tylko o tym, żeby jeszcze, żeby chociaż raz...
Doczekasz się zwierciadła promieni, z morza wrócili z rybami, przeskoczysz przez powrozy lin. Przysiądziesz przed burtą i przyjmiesz trochę ciepła, odkryjesz ramiona, podciągniesz końcówki spodni…  usłyszysz gwar.
To ciepło przyprowadziło krzykaczy... podniesiesz się i odejdziesz…
Wysoko na klif. Będziesz patrzeć przed siebie goniąc przyfruwające nad morze ptaki, siadające na wodzie, topiące dzioby po szyję… i szybko za siebie… tam, gdzie igłami i liściem, mchem pachnie pomorski, nadmorski las… 








Longva, 31.01.2008r.

6 komentarzy:

  1. Opis pięknie oddaje nadmorski krajobraz, ale ja jakoś nieszczególnie przepadam za morzem. Jeśli już miałabym wybierać wolałabym jakieś ciepłe, z wybrzeżem usianym palmami niż zimny, ponury Bałtyk. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W okresie norweskim przyzwyczaiłam się do chłodu, dlatego zimno mi niestraszne :)
      Ale też przez Norwegię widzę "ubogość" nadbałtyckiego krajobrazu.
      Jednak... mając świadomość, że to nasze i, że ludzie jadą przez całą Polskę żeby być nad tym naszym morzem, skłania do pokory i do stwierdzenia, że dobrze, że ten Bałtyk mamy :)
      Pozdrawiam, Mantis'ko ciepło :)
      Dziękuję za odwiedziny.

      Usuń
  2. Dla mnie krzyk mew zawiera ogromną tęsknotę. Zastanawiałem się, za czym mewy tęsknią? A ludzie? Czy zawsze wolą w samotności przechadzać się brzegiem? W dodatku nie wierzę, by wówczas byli samotni. Wracają wspomnienia tym silniej, im mniej innych ludzi wokół.
    Zabrałaś mnie na niesamowicie nostalgiczną przechadzkę, rozbudziłaś zew morza i pamięć o tych, którzy nie wrócili. Zwróciłaś uwagę, że ludzie morza nie winią morza za nawet największe tragedie, jakie mają miejsce odkąd człowiek zapuścił się na jego wody?
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że mewy zapuszczają się nawet do naszego parku?
      Buszują na wodzie razem z dzikimi kaczkami i kaczorami.
      Bez strachu spacerują między przechodniami. Ostatnio jedna z kaczek przysiadła w rozwidleniu klonu. Za chwilę sfrunęła i poczłapała alejką w stronę rzeki.
      Mnie mewy już zawsze będą stawiały przed oczami obraz wyspy.
      Tylko, ze tamte były bardziej objedzone. Cięższe przez to.
      Pozdrawiam, LE.

      Usuń
  3. Właśnie biję się z myślami, czy na Majówkę jednak nad Bałtyk, mimo zapowiadanej, niezbyt przyjaznej, aury ;-)))
    A tu taki piękny, refleksyjny obraz nadmorskiego krajobrazu....
    Chyba jednak kierunek północ, bo urlopowo zwykle wybieram morze, nawet chłodne i nieprzyjazne. Zawsze mnie ciągnęła i ciągnie linia horyzontu, za którą kryje się...nieznane. Nad Atlantykiem myslałam o tym, że za nią jest Europa i Polska. Teraz?-czasem przypominam sobie tamte czasy ;-))))) Serdecznosci w kolorze blue.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sobotnia pogoda nie zachęca, nie kusi ani wabi.
      Chłód ścieli się do stóp :)
      Rozterki? Czas płynie, rozdarcie narasta.

      Zostawiam kawę i ciepłe pozdrowienia, Blue :)
      Alina

      Usuń