piątek, 1 maja 2015

Za oknem




Podwójny przewód elektryczny zawieszony nad podjazdem do domu lekko zwisa, trzymając się drewnianego słupa i też z drewna ściany domu.
Teraz na nim przysiadają skrzydlaci przyjaciele, szukając spokoju. Wcześniej, kiedy nawet nie przyszło Jej do głowy, że zginą drzewa - na ich gałęziach, scenie pokazów, ptaki tańczyły i śpiewały.
Przyleciała, zaczepiła się łapkami o druty – mała, ciemne skrzydełka, biały brzuszek czyściła prawie czerwonym, niewielkim dziobem. Krucha czyścioszka. Jaskółka. Odleciała.
Teraz inna ptasia dama - rozważna, czujna; nieostrożny ruch w pokoju, już obniża lot i chowa się na brzegu strumienia. Wystawia szyję z niewielką główką w jednym kolorze i czeka. Potem podnosi się, krąży, szuka. To czapla, zaraz ucieka. Nad fiord i dalej, znika.
Wróble tych samych świerków pilnują; gdy zbliża się wrona, czasem mewa, wysypują się z głębi gałęzi i obstawiają intruza. Zaczyna się walka. Małe dają dowód, że w grupie raźniej i dzielnie przepędzają czarne straszydła.
Człowiek maszyną spulchnia ziemię.  Jeździ w tę i z powrotem. Skiby odkładają się równo na boki.
Mewy obsiadły traktor i rzucają się w pachnącą, świeżo odłożoną ziemię. Ledwo zdążają odskoczyć spod kół. Dziobią, szukają, biegają i podskakują. Zleciały się na ucztę.
Trawa  niedawno skoszona, po deszczu, podaje delicje srokom. Nie mogą przestać, nie myślą o tym, że się przejedzą.
Przy domu trawnik, zielony dywan bawiących się na nim dzieci, odwiedza kos. Zerka w okna.  Droczy się. Udaje, że kiedy  do niego podejdą, to nie odleci.

Wszystko, co mogłoby wydawać się brzydkim, ginie w wysokich, majowych trawach.
Fiord, zmieniając kolory z pomocą stanów pogody, zachowuje spokój.
Odpływ obnaża algi. Na kamieniach czaple, kaczki i gęsi. Mewy i szkodniki kormorany.
Chmury leniwie przepychają się ze słońcem. Kładą cienie na zieleni stoków.. zamieniając ją na bure seledyny.
Wyjątkowo dużo statków na oceanie.
Przed i za mostem zmieszane z chmurami słońce. Żółto-sine niebo za leniwe, nie szuka załamania, kształtu.  Ukradło horyzont.
Zachód bez orgii kolorów.





L., 23.05.2008

6 komentarzy:

  1. Każdy dzień jest inny, więc dobrze ocalić go dla pamięci o ...tym, jak czas mija ;-)))
    Ja też obserwuję tę skrzydlatą gawiedź; jest urocza i pozwala czasem zapomnieć, że nie mam skrzydeł. Popołudniowe z uśmiechem *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blue, dobrze Cię tu zobaczyć, przy wspomnieniach.
      Tak, w swoim podobieństwie, jednak inne dni odliczają rzeczywistość, która zostaje, nawet bezskrzydła.
      Pozdrowienia, już wieczorne :))

      Usuń
  2. Mieć takie okno... Nie każdy ma możliwość widzieć podobne okolice ale prawie każdy ma swoje okno, zza którego ogląda świat niekoniecznie taki, jakim jest ale często taki, jakim chciałby aby był. Byłem już dorosły, żonaty i dzieciaty ale patrząc za okno wypatrywałem, czy nie przyjdzie mama. Nie przychodziła, bo ledwie nogi ją nosiły,.. Nie, nie takie wspomnienia powinny wracać ale cóż począć.
    Wróble w gromadzie, powiadasz? Mam obsesję pewnie, nadal ich u mnie nie widzę.
    Dzisiaj Twoja czapla jest wyjątkowo ruchliwa. Czy widziałaś zagniewany ocean? Jak wówczas wyglądał fiord, przystań i ostroga? Czy dałoby się w taki czas wybrać na spacer nad brzeg czy ku latarni? Chyba szukam guza ale to cały ja.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. LE, dziś latarni nie będzie. Pamiętam Twoje przy niej przeżycia. Do tamtych chwil Cię nie wpuszczę.
      Nasze Mateńki do końca będziemy w niedosycie wspominać. W żalu, że zagapieni nie daliśmy więcej... niż dostaliśmy. Tu nie jesteś sam.
      Wróble cały rok ze mną były. Mają gęste, dość wysokie krzaki. Kot nie sięgnie, pies nie pacnie łapą. Do tego i wróble, i wszelkie potrzebujące ptaki wciąż mają co sobie wydziobać, według potrzeb. Żyjesz za wysoko. Do Ciebie przyleci jaskółka :) Widzisz sceny dnia i nocy, ja już nie i mimo, że nie wyrażam na taki fakt zgody... nic nie mogę!
      Postaram się przywrócić zagniewany ocean. Nie trochę pokrzyczy, chlapnie na głowy :)
      Czapla... już nic nie powiem, przecież wiemy, że na zawsze...

      Pozdrawiam Cię, LE, zostawiłam prośbę o herbatę, dasz radę?

      Usuń
  3. Przegapiłem i wieczór i ranek. Teraz najwyżej czas na drugą herbatę - na drugą kawę nie namawiam, choć sam jej nie wykluczam.
    Nie, nie pójdę nocą do latarni - to było zbyt realne ostrzeżenie, bym je zlekceważył.
    Widujesz wróble - czy wiesz, że samczyki mają pod szyją "krawatki"? A samiczki - inaczej, niż wśród ludzi - są takie szare, skromne.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nocą nie pójdziesz, sprostasz wyzwaniu dniem. Każdemu strachowi trzeba się przyjrzeć o takiej porze, kiedy przymruża oczy.
      Nie przegapiamy herbaty, kawy... przepuszczamy bezpowrotnie chwile... chyba głośno nie powiem. Sam zobaczysz najbliższym świtem, gdy będziesz szedł...

      Wiesz, znowu Ktoś zamknął oczy i już nie otworzy. Dowiedzieliśmy się wczoraj.
      Wieczorem wypiłam kieliszek wina. Czerwone, półsłodkie. Mało kiedy piję. Nalałam prawie po brzegi, żeby rozchwiać bunt na takie - w jednej sekundzie nie ma człowieka.
      Wstał całkiem ładny dzień. Czas na... jednak kawę :)
      Dobrego dnia, LE :)

      Usuń