niedziela, 10 maja 2015

W zielonym





Witaj.
To dobrze, że o nic nie pytasz.
Ta chwila, kiedy przyzwyczaiła się do ciszy, wpłynęła w ranek. Między drzewa na stokach i szczytach,  zielone łąki i przydrożne rowy zaznaczone żonkilami, kobierce stokrotek. Niemo położyła na fiordzie. Za siostry wzięła mgły… wprowadziły bezruch, niewidzenie, porwały  most, groblę i ocean. Nie oszczędziły fiordu: za nim lądu z górami. Świat wysp zniknął.
Coś szarpnęło mgłę,  mogłam zobaczyć, że tam jest jeszcze Ona, na Ziemi.
Komu i po co potrzeba jest Ziemia -  wie i rozumie potrzebę istnienia. Po co Ona potrzebna jest Ziemi… tego już nie.
Ułamek czasu Jej wyznaczony? Po omacku, byle przed siebie?
Wyszła szukać, rozglądać się za tym, co z duszy uciekło w szarość,  jak sznur nóg ustawioną na scenie, gdzie za chwilę zatańczą…
Wyspy były spragnione - zbierały na siebie wilgoć, niewidzialne krople.
Mgielne powietrze wzmacniało oddech łąkom.
Zieleń bezwstydnie wylewała się tam, gdzie zimą przymarzła.
Ptaki wciąż kierowały lot ku szczytom, wpadały w szare kotary.  Tam też Jej cisza. W zielonym.
Stalowa mgła pamięci nie pokona. Nie w taki ranek, nie w taki czas.
Ktoś łowi z wody, zlał się w kolorze.
Słońce… nie widać, nie słychać, że przychodzi.  Będzie, bo zadrżały barwy, które zabrały świat.
Mgły uciekają w popłochu. Taniec… uniosły sukienkę i tam, gdzie falbany ujęte w dłonie, odsłoniły  zielone podnóża; już stoki, za chwilę szczyt…
Most czeka cierpliwie, grobla wie, że zaraz i ona wyzwoli się spod oparów.

Ze  szczeliny wysoko przykrytej zielenią drzew, patrzy postać, odprowadza Ją okiem.  Jak wtedy, gdy schodziła ku plaży.

Milczenie w śpiewie ptaka. Niepokój w patrzeniu, niedostępny dotyk.
Mgła spłynęła ze szczytów po stoku,  rozpięła wielki żagiel, odpływa na oceanie.
Lądowym górom padła do stóp, leży w słońcu.
U brzegów, na kamieniach, suszą skrzydła  kormorany. Na wodzie dzikie kaczki zostawiają ślady.
Fiord, olśniony, jasnym granatem do brzegu fale goni. .
Przeleciała mewa. Jak chwila, jak czas… dopóki jesteś… 



L., 07.05.2008


2 komentarze:

  1. Trwaj, chwilo, nasyć oczy widokiem, uszy dźwiękami, myśli - nie, daj im dzisiaj odpocząć. Zapachniało kawą od brzegu, pora wracać i siąść przy drewnianym stole. Nie trzeba nawet rozmawiać, cóż nowego chciałoby się powiedzieć, co może dobarwić widok, wybrzmieć ładniej od oryginalnych dźwięków. Wiatr niesie zapach igliwia, wędzonej (skąd?) ryby i tej najbliższej, stygnącej już kawy. Nic w tej chwili nie jest ważne oprócz tejże chwili. Czy ona nie jest warta wszystkich bogactw świata?
    Wypijmy i podumajmy - wróciły wypoczęte myśli wraz marzeniami o...
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kawa całkiem dobrym pretekstem do powrotów. Przy niej można tak dużo powiedzieć, wyjaśnić, może przepowiedzieć chwile, jakich jeszcze nie było?
      I tak, po prostu, dopowiedzieć... uśmiechnij się, jutro będzie inaczej.
      Dziś mi nie do radości. Martwię się. Za dwa, trzy dni będę wiedziała, czy słusznie.
      I tak, LE, ten czas też odejdzie do dobrej lub... boję się krakać, pamięci.
      Marzenie za marzeniem... Skupmy się dzisiaj na kawie, niech czyni jak powinna... paruje nadzieją.

      Usuń