Śniegu nie ma,
wyparował, rozpłynął się, odszedł pokonany. Ze spuszczoną głową. Smutny,
niechciany. Nieprzytomnie zakochany w ogrodach które tulił, chronił, osłaniał
od złego całym sobą. W mchach leśnych. W brzegach fiordu, miejscami skutych
lodem. W niebie, któremu użyczał swojej jasności, bieli, skrzenia. W gwiazdach
tylko do niego mrugających nocą.
Śnieg – poznał dzieło nieodwzajemnionej miłości.
Witaj.
Wyjść i pozwolić wietrzyć
włosy po zimie lekkiemu wiatrowi, zawiewać na twarz, unosić i porzucać na
głowie, miło tarmosić - dzisiaj warto.
Przy niskich,
drewnianych domach, najczęściej dotykających się ramionami dachów, czarownik
albo wiedźma, a może oboje, rozłożyli ogrody. Z drzewami, kwiatami, trawnikami,
ptakami śpiewnymi pośród różnych gałęzi z pączkującymi listkami.
W każdej ulicy,
uliczce, obudzona zieleń i ta rodząca się – odurzają urodą, wonią. Słońce ciepłem
podpiera, daje siły. Chcesz iść. Przed siebie.
Drzewa przy jezdni
zimą stały niewidoczne, nagie. Teraz gałęzie przydrożnych brzóz łapią twój
wzrok, zatrzymują. Podnosisz głowę, chcesz zobaczyć koronę, a nad nią niebo.
Błękitne, lazurowe, z białymi strzępkami.
Nie chcesz do centrum,
do sklepów, tylko w dół, do fiordu. Nad dachami domów widzisz oba promy. W
promieniach słońca przytłumionych siwawą mgłą - nie płyną. Przemieniły się w
obrazy.
Ta sama mgła ukryła
drugi brzeg. Sztuczny horyzont na wodzie fiord zamienił w ocean, może morze?
Znów czujesz wiatr.
Przymila się, głaszcze, tuli, obiecuje…
Mimo mgły kładą się
pasy, linie, ślady okrętowych zmagań na wodzie.
Zapominasz się… i o
wszystkim. Na kilka chwil stracona pamięć. Toniesz w pięknie, cieple, dalekiej
fali. Nieliczone lata wymazują ból i chłoniesz - dzień ciepły, przyjazny, na mapach świata
zagubiony, krzyczący – jestem twój. Dziś jestem tylko tobie przeznaczony.
W znanym ci krzyku
kłócą się mewy. Odlatują nad fiord.
Nie zauważasz, że
stoisz pośrodku uliczki. Spokojnie oddychasz
wczesną wiosną. Panną marzącą. To z nią ma przyjść twoja miłość.
Szczęście. Radość, że możesz być, żyć, czuć. Mieć nadzieję.
Boisz się marzeń.
Patrząc, rzucając wzrok na wodę, ułudą płyniesz. Wpław. Po muśnięcie uczucia,
które do tej pory w duszy, w którą mało kto wejrzał - kryjesz.
Twoja miłość od
rozumu za daleko odeszła.
Czas z zaczarowanej
drogi zawrócić.
Strzepnąć
niepokoje.
Zanim rozpłyną się
nadzieje, zanim zniknie szansa na dwoje, zanim...
H., 24.04.2009
Rozum miłości zbędnym balastem, mówią różnymi językami. Pisałem kiedyś: "...Straty wspomnień się nie boję, one będą zawsze moje! Choć miłości dawno nie ma - wracam do niej we wspomnieniach...".
OdpowiedzUsuńA co robi Ona? Nadal pielęgnuje wspomnienia, nie martwi się, że je utraci. I znowu cytat z =2+1= "...Póki o tym wiem, póki wiedzieć chcę...".
A ja chcę - pewnie jak wielu innych - dalszych spacerów o różnych porach roku po wyspie.
Pozdrawiam serdecznie.
Świadomość podpowiada, że kiedyś spacer zostanie za mgłą, jak wszystko, gdy w sinych oddaleniach horyzont myśli skryje.
Usuń"Dziś", jeśli jest możliwe, niech będzie jutrem, do powtórzenia zostanie, byśmy mogli powiedzieć - dzisiejszy spacer, chociaż inny od "wczoraj" wciąż pamięć pisze. Bośmy nie zapomnieli o kolejnej herbacie :)
Pozdrawiam, LE, dziękuję :))