sobota, 20 lipca 2013

Ja ze mną na spacerze



Szara mewo, dlaczego przekrzykujesz chłód niepokojem niesionym echem aż od skał? Ty wiesz, co krótki lot oznacza i to, że będzie czekała… znowu chce gadać z  wiatrem;  wiejący rozumie po co słucha jego wołań, a Ona wie czy radością się niesie, czy bez łez, cicho z bólu rwie ciszę, zapowiada swój gniew.
Śnieg, jedną garstką z szarego nieba rzucony, już znikł.
A wczoraj…  wiedziała, że dzisiaj powie: znowu byłam - ja ze mną na spacerze.
Szla, wszystkiego było Jej szkoda, czuła znikający obraz w dymnych mgłach mazany, dlatego prosiła…
Witaj.
Włóż nogi w stare, wygodne buty, sprawdź, czy mają całe podeszwy, pod lekką kurtkę sweterek, coś na głowę i chodź ze mną.
Pojedziemy przed siebie. Nie bój się. Po wyspie jeżdżę całkiem nieźle. Wiem kiedy zwolnić, a nawet się zatrzymać. Już nie wpadam w popłoch. Nauczyłam się mieścić na wąskiej drodze.
Wysiądźmy. Nie oglądaj się na samochód, niech sobie stoi w słońcu, całą noc marzł. Było chłodno.
Tak,  tam właśnie pójdziemy, przez pastwisko. Nie ma jeszcze krów. Nie bój się, długo nie padało, łąki nie są aż tak mokre.
Idź za mną. Staraj się stawiać stopy na zeschnięte kępy. Ostrożnie, bo cały czas nierówno będzie.
Tak, stąd, za fiordem, widzisz miasteczko i ostatnią wyspę. Dalej ocean pozwala wyruszyć statkom w drogę.
Uważaj, tu jest zagłębienie, musimy je ominąć. Dojdziemy  do brzegu. Już tu byłam. Tylko się wydaje, że daleko. Widzisz cały czas wodę. Zaraz dojdziemy. Jeszcze trochę, parę kroków po kępach… między zielonymi trawami.
Zobacz, odpływ odsłonił kamienny, nierówny szlak. Chodź. Mamy czas, możemy tam zejść. Przypływ dopiero myśli o powrocie.
Zaraz dotrzemy.
Nie będzie inaczej, tylko kamienie, aż do wody. Zejdziemy. Ostrożnie stawiaj nogi. Zawsze sprawdź, jak bardzo się ruszają, potem stań na nich i pamiętaj, że zakołyszą; raz delikatnie - to znowu, gdy się zagapisz,  mocno zachwieją.
Masz rację, brzeg jest nimi usłany i ich kolor jest tak samo smutny, jak nielicznych między nimi łat piasku. Czujesz odsłonięte algi? Zgniłozielone, że aż czarne prawie. To słońce wydobyło z nich zieleń, a żółte na nich kuleczki zamieniło w bursztyny.
Mów coś…  nie możesz, bo taką niebieską wodę widzisz pierwszy raz?
Spójrz w niebo. Dzisiaj malowane czterema kolorami: niebieskim, białym, żółtym i odrobiną, szczątkami różu. Prawda, że miałam rację? Malarz, który od wielu dni  niebu malował wzory, robił to płaskim pędzlem i tylko dodawał bieli do niebieskiego,  albo niebieskiego do białego. Czasem monotonię ożywiał lekką żółcią albo tym różem, który też wcześniej mocno z białym połączył.
Możemy wejść na  skały odsłonięte dalej od brzegu. Potem obejmie je woda i schowa.
Zatrzymajmy się, chłońmy świat zielony od łąk i niebieski od wody, lazur, czar koloru.
Słońce świeci prosto w plecy. Bez gorąca? Tak, letnie prawie, to jeszcze nie czas na rozgrzanie. Teraz możesz odwrócić się od morza i zamkniętymi powiekami patrzeć w żółtą, ostrą tarczę na niebie.
To inne obrazy, żal oczy otworzyć, bo czar zniknie. Żal nie otworzyć, bo do miasteczka płynie prom z wyspy, która przed nami; czerwona łódź  z powrotem goni.
Mew nie widać, słychać, może wystraszone.
Tyle wody? Kamieni? To odwróć się jeszcze raz i zobacz, jak obsypały się z góry. Szare, ostre, ruchome bronią wstępu, bo nikt nie odważy piąć się po nich.
Mówiłam kiedyś, że drzewa posadzono sześćdziesiąt lat temu i to na drugim prawie końcu szczytu. Te nieliczne, które widzisz, same tu dotarły. Poszycie też raczkuje.
Wsłuchaj się… leniwie podpływają fale; gdyby mogły, zalegałyby brzeg w bezruchu.
zapamiętaj wielką, szarą plamę na niebie. Dobrze, że teraz jesteśmy nad wodą, bo potem niebieskie odejdzie.
Już nie mówmy o horyzoncie, jest tam, gdzie ci się zadaje.
Można wzrok wypuścić daleko, milami od brzegu.

Zapewniam, oprócz nas – nikogo… dlatego to miejsce ma niewycenioną wartość. Prawda, że po kamieniach, ale można pójść wzdłuż brzegu. Odgłosy człowieka dochodzą  tylko z daleka.  Niebieski świat zostawia z własnymi myślami i w zapomnieniu, że trzeba oddychać. W nim każdy jest zaczarowany i szuka przyczyny, zamysłu losu, który go tu przyprowadził.
Nie znajdzie wyjaśnienia, nie usłyszy głosu, który mu na pytanie odpowie. Tobie też nie.
Tu jesteś i nie ma ciebie, bo kto inny stoi na kamiennym brzegu. Zatapia się ciszy, która nie jest zupełną, jednak  muzyką,  chcesz ją słyszeć…
Nie możesz uwierzyć, że w chłodzie, który w tobie wszędzie, bo cały czas jeszcze stoisz, rozlewa się ciepło; jest dowodem, że jednak masz duszę, chociaż nie wolno o niej wspominać, ganią, gdy nią mówisz…
Za ogromny żal, bo nie opiszesz, nie namalujesz, wierszem nie ozdobisz? Wyrzuty… tak, bo świadomość, że każdy coś by złapał, pokazał a ty-ja, mamy to wszystko tylko dla siebie; z nikim nie podzielimy zachwytu, obronimy co oczy widzą, nozdrza zachłannie chłoną, nogi czują, dłonie dotykają, gdy schylasz się po zapomniane muszelki, wciąż niechciane.
Chodźmy stąd. Może wrócimy tu w…
Zdążymy do Niej na kawę.







L., 16.03.2008   13.05

10 komentarzy:

  1. To był wspaniały spacer. W maju zapewne będzie znacznie zimniej a fale rozgniewane. I kawy pewnie nie da się wypić na zewnątrz domu.
    Tylko ta czerwona łódź... - nic nie będzie zapomniane dopóki los nie zechce.
    Pozdrawiam serdecznie. Rano zapraszam na kawę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas przeleciał z szybkością wcześniej nieznaną.
      Im bardziej mija, tym mocniej wyostrzają się obrazy zapisane nie tylko pamięcią.
      Miłe to, że chce Ci się wędrować jeszcze raz... z drugiej strony - przecież wyspa jest tego warta.
      Pozdrowienia, LE.

      Usuń
    2. I mimo powtórnej wycieczki dostarczyła nieco chłodu, którego tutaj szukałem.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. LE, nie znoszę upałów, ale je toleruję, bo wiem że wielu czekało na nie długie miesiące.
      Na Półwyspie człowiek przy człowieku... piasek już sam nie wie, kto na nim leży :)
      Jeśli znalazłeś tu to czego szukałeś - to dobrze.
      Piję kawę :) chcesz?
      Pozdrawiam.

      Usuń
    4. Dostałem mrożoną, pięknie dziękuję!
      Z Twoim leżeniem na piasku skojarzyłem powiedzenie z czasów Gierka: "Polska leży na węglu, czy przez węgiel?".
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    5. Czy to od gorąca o węglu Ci się przypomniało :)
      To już wolę Twoje fragmenty tekstów piosenek. Wtedy muzycznie dusza unosi się wspomnieniem młodości.

      http://www.dailymotion.com/video/xpox57_amanda-lear-follow-me_music


      Pozdrawiam "wieczornie", LE, Wciąż duszno. Zapowiedź burzy która gdzieś tam...

      Usuń
  2. Mam koleżankę, która mieszka w okolicach zalewu i jest tam ponoć pięknie. Być może się o tym przekonam, otrzymałem zaproszenie i wiem, że warto to wszystko zobaczyć na własne oczy, ale może nie starczyć mi czasu... Jednak do rzeczy. Ta dziewczyna powiedziała mi, że nic nie ma sensu, jeśli nie istnieje możliwość podzielenia się daną rzeczą z kimkolwiek. To, że jest się szczęśliwym - nie ma wg niej sensu, jeśli nikt tego nie zobaczy, nie usłyszy, czy choćby nie dowie się o tym z jej własnej relacji...

    Ale przecież ten zalew istnieje i istniał przepiękny, zanim się dowiedziałem o tym, że jest. I tak by mogło być ze wszystkim. Choć wiem, że czasem sam b y c i e nie wystarcza.

    Pozdrawiam porankiem, kawą bez cukru i z mlekiem, miłego dnia! :)

    PS Zamiast Beringo, będę się teraz podpisywał Przecinek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beringo Przecinku, skoro tak to sobie umyśliłeś, to tak będzie. Przecinek też sympatycznie.
      Dziękuję Ci za zaglądanie, życzę dobrych wrażeń na urlopie i pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Zabrałaś mnie tym tekstem w magiczną podróż. Jak zwykle u Ciebie ;-))
    Ps.Nie mogę się już doczekać spotkania z morzem, choć codzienne spacery nad Wisłą jakoś mnie do niego przybliżają.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie często brakuje rzeki płynącej leniwie, bezwolnie. Takiej, w której zawiera się bezmiar potrzebnego każdemu czasu.
      Pozdrawiam Cię życząc dobrej pogody :)

      Usuń