Musi zapełnić tracony czas. Czas nie
Jej domu. Zaczyna coś rozumieć po to, żeby później wiedzieć mniej. Co się
trochę rozplączą myśli zamotane, to zaraz nawijają się w kokonie szczelniej.
Nakłada się na to zaufanie, za duże tam gdzie nie miało być go wcale i
odwrotnie. Najprościej odsunąć się w cienie, skulić w kącie i tam zostać.
Witaj i dzisiaj.
Stamtąd też widać góry ubrane
w nową sukienkę świtania. Czy może o tym nie powiedzieć? Nawet wtedy, kiedy
nikt nie chce słuchać opowiadania o czarach wstawania dnia, słowa same
zaczynają kapać.
Mówi i mówi, nic nie zostaje. Myśli,
zdania… wpadają do studni, która co prawda nie ma już wody, ale to co
dostaje, od razu przykrywa zapomnieniem. Ten tylko pamięta o marzeniach
rzucanych na jej dno, kto stał przy studni i coś jej dawał.
Jesień wszędzie. Nie, zapamiętaj,
nie złota tylko rudawa, jak większość mieszkańców. Mocniejsza od tej tęsknotą
malowanej. Każda pora roku tutaj mogłaby być taka Jej, znana i lubiana, gdyby
nie to, że jest twardsza, zahartowana. Siłę widać w umocowaniu drzew,
rytmie poruszanych wiatrem gałęzi. Moc skał, roślin i ludzi, trud życia na
wyspie - to te zdarzenia, z którymi nie może sobie poradzić. Jesienią też.
Jest jeszcze ciemno i dlatego szyby
są czarne, a za nimi tylko światła przypominają, że to nie koniec świata,
że już zaczęło się dzisiejsze życie.
Co przyniesie dzień?
Sveere dawno już zostawił traktor na
środku trawnika. Przy szopie stoi drugi, mniejszy. Jeden i drugi przykuwa uwagę
czerwienią. Jak ci tutejsi mężczyźni kochają maszyny i narzędzia! Mówią,
że bardziej od swoich kobiet. Niektórzy i o narzędzia, i o kobiety nie dbają,
bo czasu nie mają, albo nie chcą, nie potrafią. Ale muszą mieć dom,
łódź, hangar na tę łódź, a w nim - mnóstwo wszelkich maszyn do wszystkiego,
młotków, wkrętaków, piłek, mierników. Nie muszę umieć nazwać każdej rzeczy,
która zalega im półki. Mają tego dużo za dużo, bo nie pamiętają, że już mają i
kiedy zaczynają coś robić - to i tak jadą do sklepu po nowe. Mają też żony – poślubione,
a najczęściej nie, i je wymieniają na inne. Tracą z porzuconymi kontakt.
Nie z dziećmi. Dzieci mają zawsze.
Ale się ten świt dzisiaj gramoli.
Pozdrawiam Cię
z deszczem, już go słychać na szybach.
L. 23
października 2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz