Ranek
chłodem stopy tuli,
kawa
odmianę gorzkiego
w
kubki leje,
dzień
potyka się
o
wspomnienie.
Noc
- znowu tęsknota
gniecie
serce.
Myśl
gubi się w czekaniu.
Za
długie rozstanie,
okrutne
w mowie
wypatrywania
w
zapadającym zmierzchu.
Męczą
niewypowiedziane
słowa
o miłości,
którą
niosę ci
o
każdej porze
dnia
bez ciebie.
Jak
długo
w
pokorze milczenia,
niewypominania
losowi,
że
dręczy, wytrzymam?
Światło
daleko w tunelu świeci.
Przy
jego końcu,
w
blasku twego przy mnie istnienia,
będę,
jak nikt, szczęśliwa
na
cudnej wyspie
niezapomnienia,
do
której dotrę
po
tęczy
opartej
ramieniem
tu
i na
fiordu brzegu.
Tajemnicza moc wyspy nadal przyciąga jak magnes, nie daje zapomnieć. Umiałaś wpisać i do mojej pamięci urok chwil przeżytych wśród chłodów surowej okolicy. Czy przebywając gdzieś człowiek zostawia cząstkę siebie, czy raczej zabiera ze sobą miejsca, gdzie przebywał? Może jedno i drugie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Postawiłeś pytanie którego ja do tej pory nie potrafiłam skonstruować.
UsuńAle mam na nie odpowiedź już teraz.
Wiem to na pewno, że zostawiłam wyspie siebie całą i wszystko co było M O J Ą wyspą zabrałam ze sobą.
Mam tę nadzieję, że dam radę uzupełnić nią nowe blogi.
Nieporadne było to moje pisanie. Jeśli zaznaczylo się w pamięci innych i dało przeżycia wcześniej nieznane... to coś dobrego w życiu mnie jeszcze spotkało :)
Pozdrawiam, LE :)