wtorek, 26 marca 2013

Jej pozdrowienia





Popatrz,  listopad zaczął pomykać przed siebie…

 Dzień dobry.
To jest pora roku, w której o pogodzie nie dowiesz się od Niej niczego nowego. Pada, wieje, słońce jest rarytasem, delicją, kawałkiem dobrej czekolady.
Jak Ci oddać uczucie chęci pójścia w ten wiatr?
To jest wykorzystanie każdej chwili, żeby wyjść razem.
 Nie stracić, nie uronić, nie przegapić pędzącego za szybko czasu.

Już możesz zobaczyć ostrogę, jedną z wielu, na którą wchodzą po to, żeby stanąć w najdalszym jej miejscu i dać się obijać wiatrowi. Mgła wody, unoszona podmuchami, opada na nich jak welon odnawiający przysięgi. Stoją zamyśleni, czasem coś krzyczą do siebie, pokonując wyrzeczenia walących o kamienie fal…
A już niedługo, jeszcze raz i jeszcze, przyjdzie tutaj sama… a za nią Cień…
Zostawiam Ci dzisiaj Jej pozdrowienia…




L., 03.11.2007r.

6 komentarzy:

  1. Bardzo dziękuję, pozdrowienia przyjmuję.
    "Chęć pójścia w ten wiatr" doskonale rozumiem. Odczuwam ją nie tylko gdy wieje ale i gdy deszcz siecze wprost w twarz. Jest wówczas moim sprzymierzeńcem: nie widać łez (Jakich łez? Mężczyźni ponoć nie płaczą) które mają zbawczy, bo oczyszczający cel. Ale dosyć o tym, nie czas marnować dnia na smutki.
    Dla mnie ostroga to także feeria dźwięków: huczą fale rozbijające swe uporządkowane szeregi o kamienie, gwiżdże wiatr w załomach skalnych rumoszy, pokrzykuje targana jego porywami mewa... A Cień? To nie Jego czas, musi oblec się w sukmanę cierpliwości. Dostanie to zadanie wtedy, gdy będzie już właściwy czas ii miejsce. Nie trzeba teraz się go bać ani wówczas, gdy po prostu trzeba będzie zrobić ten ostatni tutaj krok. Bo nie będzie to w ogóle krok ostatni, tylko ostatni tutaj.
    Spokojnej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj, LE. Dziękuję Ci za powyższą z Nią ;) rozmowę.
    I za życzenie dobrej niedzieli.
    Listopad już się przełamał i miałam nadzieję, że do końca tego roku cienie i Ostateczności zapomną o mojej rodzinie... Nie udało się.
    Bardzo więc się staram o to, by Twoje życzenie było dla niedzieli rozkazem i nakazało jej spokój. Najlepiej takie wymuszenie załatwia mi bezmyślne popijanie kawy. I tak zrobię, zaraz zaparzę i wdam się w rozmowy. Jeśli chcesz, to też dodaj swoje jedno i kolejne zdanie...
    A najlepiej, to w kolejnym wierszu napisz o nostalgii, która ma postać. Czyją? A to już Twoje zadanie :)
    Pozdrowienia spod listopadowej szarości.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę w kolejnym wierszu bo okazał się dla mnie za mądry.
    Nostalgia, powiadasz? Z wiekiem moja nostalgia zmienia postać, mniej troszczę się o siebie a wolałbym naprawić krzywdy jakie kiedykolwiek i komukolwiek wyrządziłem nawet wówczas, gdy nie zdawałem sobie z tego sprawy. Słowa także zabijają choć często powoli. Lepiej, gdyby nierozważne lub obraźliwe uwiązły mi w gardle, niżby je opuściły. Możesz się śmiać ale pojawia się u mnie uporczywe marzenie, by w ramach pokuty zostać kiedyś czyimś Aniołem Stróżem. Wiem, że mój miał i ma ze mną sporo pracy, więc chętnie bym chciał wyrazić swoją wdzięczność w postaci swojej pracy nad kimś. Ale zejdźmy na ziemię.
    Ta czysta nostalgia najczęściej jest jak najbardziej przyziemna i nawet egoistyczna. Roztacza wizje szczęśliwości z kimś bez pytania, czy ten ktoś podobnie by to widział. A przecież mleko się już wylało, co było - nie wróci. Właśnie: było. To warunek nostalgii. A czy bardzo różni się od tęsknoty? Myślę, że tak samo, jak wariackie zachowanie zwykłego człowieka od ekscentryczności kogoś bogatego i wysoko urodzonego...
    Mija rok w którym zdążyłem pochować brata i być na drugim weselu innego brata. Tak więc każdy kij ma dwa końce. Zagadka dla Ciebie: ile końców ma siedem i pół kija?
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początek o wierszu :)
      Też nie pod nim, żeby innym czytającym nie podpowiedzieć :)
      Potraktuj go jak erekcjato. Może przeoczyłeś koniec wiersza, oddalony nieco od głównej treści. W wolnej chwili wróć, rozluźnij myśl i przypomnij sobie jazdę na swoje dziesiąte :)
      Twój brat, chwilę wcześniej naszej A. i jeszcze dużo wcześniej mój brat.
      I myśl, jak długo sami będziemy bawić się w chowanego...
      Lecz teraz wmówmy sobie, że listopad w swoich sjenach obdarza pięknem wywołującym zazdrość...
      W prostym liczeniu odpowiem na Twoje pytanie ; :)
      "rąbał, rąbał siekiereczką,
      narąbał szesnaście,
      jeśli państwo nie wierzycie,
      porachować każcie" :)
      A, że ze mnie matematyczka żadna, to proszę o korektę.
      A teraz Cię zostawiam, bo mój czas upomina się o swoje...

      Usuń
  4. Doskonale odpowiedziałaś!
    Twoja lista jest dłuższa i tak niestety będzie, gdyż każdy może do niej dodawać swoje. Tak, bawimy się w chowanego. Halina Frąckowiak śpiewała "Bawimy się w życie" i też miała rację.
    Innym nie trzeba podpowiadać, są tacy bystrzy, że widzą sens w tym, w czym ja nie widzę. Cóż poradzić? Pisząc cokolwiek człowiek i tak wystawia się na cel. A nie mając innych form kontaktu - jest wybór: pisać lub nie. Prosty.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten prosty wybór ma w sobie tak dużo tekstu... i pytań zadanych i tych, które przylatują po żer i potem spadają gdzieś za czwartym lasem, jak zabłąkany wróbel.
      Jedno pytanie jest jak żelazny list - to o czas. Jak długo... bo przecież kiedyś zdarzy się ten czarny dzień, albo bezlitosna noc, po których nie tylko słów braknie.
      Nie uwierzysz... piję kawę nie bacząc na skutki i co za taki wybryk uczyni mi sen.
      Zostawiam pozdrowienia :)))

      Usuń