Jak
dzisiaj Cię powitać…
Uparła
się, od rana nie chce rozmawiać. Mówi, że dzisiaj jest stara, nie chce więcej
wzruszeń. A bez Niej, czy dam radę do Ciebie napisać?
Jej upór hamuje myśli, tłumi, gubi.
Na
brzeg, na resztki nieutopionej plaży, poszła wczoraj przez zapadające się w
wodzie sitowia, niskie wrzosy i wystrzyżone pyskami krów trawy. W szczelinach
skał, wysoko nad plażą, pokazywała się i ginęła radosna wspinaczką postać…
Woda
przybywała śpiewając pieśń i kładła ją białym bryzgiem na skałach. Uciekając,
obnażała resztki piasku. Igły drzew zielenią wabiły oczy. Świat wysp tańczył.
Wiatraki do taktu kręciły śmigłami.
Mewy
i wrony ruszały powietrzem.
Gdzie
orły przepadły… kiedyś…. raz jeden były…
Nowe
strumienie, jesienne wodospady, wszystko żyło, tętniło… rosło, potężniało.
Kurczyła
się wobec tej mocy przyrody. To dlatego musiała tutaj przyjechać?
Tak
było wczoraj.
Dzisiaj
zobaczyła, że przetrwoniła dwadzieścia ostatnich lat.
I
jeszcze ta kawa, powinna o niej zapomnieć. Tylko, że wtedy…
L., 05.11.2007r.
Że wtedy nie będzie jasnego umysłu do pisania ,ściskam Cię mocno .
OdpowiedzUsuńTrafnie dopowiedziałaś ;)
UsuńI ja Ciebie też ściskam wciąż licząc Twój czas zmagań. Pozdrawiam cię ciepło, jak zawsze.
Przetrwoniła? To byłoby zbyt proste. Nie, stanowczo nie przetrwoniła. Była, obserwowała, podziwiała i wreszcie, nie wiedzieć kiedy - pokochała. W dodatku - po kawie, czy nie - "zaraziła" swoich czytelników pasją podglądania jej oczami i próbą zrozumienia wszystkiego, co tam spotkała.
OdpowiedzUsuńA teraz? Jest różnie, gdy ciężej - wraca tam, oprowadza nas po skrawkach surowej ziemi, nadal pokazuje jej mieszkańców (ludzi rzadziej) i słucha sił natury.
Zagubiona może mieć rację. W piśmie =NEXUS= przeczytałem, iż kawa ogłupia... Woda - najlepiej czysta - jest niezbędna do wszystkich procesów zachodzących w organizmie. Ale nie miejsce tutaj na opis treści. Wracam na ziemię, nie namawiając tym razem na kawę.
Pozdrawiam serdecznie.
Nie wińmy kawy za nasze nałogi. Wszystko w nadmiarze szkodzi, nawet woda.
UsuńW tym, że już nigdy nie wyleczę się z tęsknot za pozbawionymi uroku korala muszlami - masz rację. Może to ucieczka...
Pozdrawiam, LE.
Nie, nie ucieczka. Doświadczenie, za zdobycie którego trzeba było zapłacić wysoką cenę. Myślę, że warto było, choć jak się okazuje - nadal trzeba płacić...
OdpowiedzUsuńW Krakowie słońce postanowiło uczcić Dzień Niepodległości. Smog - mimo starań - nie jest w stanie zasłonić całego miasta i słońce wydobywa całą gamę kolorów późnej jesieni roztaczając prze nami niesamowicie urokliwe widoki. Dziesiąte piętro pozwala mi je podziwiać, więc jak się nie cieszyć?
Pozdrawiam serdecznie.
Ledwie kilka dni i o słońcu trzeba było zapomnieć.
OdpowiedzUsuńPrzypomniałeś mi moje dziesiąte piętro. Wiem, że teraz nie umiałabym mieszkać w tamtym miejscu, ale wtedy... też widok sprawiał, że nawet wodę przypaliłam, gapiąc się ponad wierzchołkami drzew i malutkimi pudełeczkami domów na zatokę, na której statki jak zapałki...
Pozdrawiam Cię, dziękuję za czas, który znajdujesz...
Piję bezmyślnie resztki kawy, Tobie zostawiam herbatę :) LE.
Alinko to nie są stracone lata, to lata doświadczeń i zmagań z życiem.Zastanawiam się dlaczego omijasz mnie,czyżbyś nie miała już ochoty na szklankę herbaty ze mną.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zostawiam.
www.alinaweronika.blogspot.com
Usuń