Fiord...
Zawsze śpiewa o tych,
którzy przed wiekami też kochali,
tylko gwałtowniej i trudniej,
teraz leżą w kurhanach, mężczyźni razem z łodziami;
rybakach, którzy wypływają na połów,
starają się wrócić
i promie - pochłania dziesiątki aut,
później, z dobroci silników,
wypuszcza je na przeciwległym brzegu.
Mówi też o zarośniętych trawami,
często drzewami - fortecach, schronach
gniazdach armat, wojennej artylerii.
Fiord czeka każdego dnia
na starszą panią.
Wie, że przyjdzie - musi stanąć
na kamiennym brzegu,
patrzeć ponad wodą z nadzieją,
że zobaczy przeznaczenie.
na kamiennym brzegu,
patrzeć ponad wodą z nadzieją,
że zobaczy przeznaczenie.
Później kobieta usiądzie na ławce
zbitej z desek. Tej najbliżej wody.
Zamknie oczy.
Wszystkie fale się zbiegną,
nucąc pieśni tęsknoty.
Tam, gdzie niebo przegląda się w wodzie,
fala wyciąga ręce do chmur,
wspomnieniem wciska się w minione,
było piękne, może tylko mogło… za słabe,
albo z wiarą za małą, przepadło.
Nad fiordem, gdzie fala z kamieniem
dzień i noc rozmawiają
nie powszedniejąc sobie,
szumią sędziwe drzewa, wysokie.
Widziały miłość, walkę, śmierć,
wyzwolenie dlatego od dawna są mądre.
...każdy i wszystko chce uczuć
po kres - wsparcia i nazwanej miłości.
- Kocham cię - to cały czas
magia szczerych słów.
Kłamca bezcześci wyznanie.
było piękne, może tylko mogło… za słabe,
albo z wiarą za małą, przepadło.
Nad fiordem, gdzie fala z kamieniem
dzień i noc rozmawiają
nie powszedniejąc sobie,
szumią sędziwe drzewa, wysokie.
Widziały miłość, walkę, śmierć,
wyzwolenie dlatego od dawna są mądre.
...każdy i wszystko chce uczuć
po kres - wsparcia i nazwanej miłości.
- Kocham cię - to cały czas
magia szczerych słów.
Kłamca bezcześci wyznanie.
Fiord nadaje prawa
do wyprawy w miłość wszystkim,
którzy czekają na przepełnienie,
gorąco i zimno, godzą się na zniewolenie;
na żaglach, licznych bezustannie
na wodzie - sercom nadzieje rozwozi.
Tylko czas...
nieczuły na zawiedzione westchnienie,
- wyczekiwaną gorączkę spełnienia,
dzień po dniu z życia bierze jak swoją.
nieczuły na zawiedzione westchnienie,
- wyczekiwaną gorączkę spełnienia,
dzień po dniu z życia bierze jak swoją.
Dlatego, bez względu na wszystkie troski,
dzisiaj, konieczna była z cytryną madera.
Z pozdrowieniami…
H., 30.03.2009
Witam. W pierwszej chwili przypomniałem sobie - podzielę się tym - historię (nie moją, z Netu). W sali szpitalnej z dwoma łóżkami leżało dwóch pacjentów. Ten bliżej okna mógł wsawać i spoglądać przez nie. Drugi - unieruchomiony rurkami, sprzętem i niemocą - mógł tylko leżeć. Zatem poprosił, by towarzysz niedoli opisał mu, co widzi za oknem. I usłyszał: "Park pełen drzew, ławeczki, jeziorko, ukwiecone trawniki wokoło. Spacerowicze, rodziny z dziećmi radośnie bawiącymi się wśród zieleni. Karmiącymi łabędzie i kaczki, huśtające się na huśtające na placu zabaw. Pary zakochanych tulące się do siebie".
OdpowiedzUsuńI tak przez jakiś czas ów sąsiad opisywał widoki. Niestety, któregoś ranka już się nie obudził.
Po wielu dniach nasz unieruchomiony pacjent został uwolniony z osprzętu i nabrał sił. Wstal, podszedł do okna i zobaczył, że za oknem jest ślepa ściana...
Kończąc chcę powiedzieć: ta starsza kobieta prowadząc nas po fiordzie otworzyła nam w duszach (bo myślę, że nie tylko w mojej) takie okno.
I wierze, że jeszcze nie jeden raz poprowadzi nas po okolicy w różnych porach roku.
Pozdrawiam serdecznie
Może tak będzie, jak mówisz, LE.
OdpowiedzUsuńKażdy poznał - wczoraj. Jutra nie znamy, możemy się tylko spodziewać, że zechce nas dotulić.
Zostawiam silne, nieugięte pozdrowienia. Miłej niedzieli, LE.
Alinko, tak pięknie rozmyslasz o wszystkim co ważne...
OdpowiedzUsuńCzytam w skupieniu i ślę uściski.:*
Tylko czas...
OdpowiedzUsuńJuż nigdy nie poprowadzi nas po okolicy ani tej,ani żadnej innej; teraz pewnie pokazuje Aniołom i opowiada tak pięknie...
To nie do końca tak, że "już nigdy nie poprowadzi"... Dla mnie Ona pozostała na wyspie i wciąż gotowa jest podzielić się wyspą i swoimi przemyśleniami. Może nawet usiądzie przy drewnianym stole, poda pachnącą kawę lub herbatę. Czuję, że grono Jej przyjaciół powiększyło się o tych, którzy nie powrócili z morza.
OdpowiedzUsuńA ja - czuję się dumny, że wędrowałem z Nią po wyspie, uważałem, by nie deptać drzewom po palcach i nie podchodzić zbyt blisko latarni gdzie niepodzielnie panuje Cień.
Próbowałem wejść na Wyspę, przejść Jej ścieżkami, popatrzeć na Fiord i kamienie obmywane rozgniewanymi falami. Ale zastałem przejmującą ciszę!!! Nawet wodospad zamilkł a wiatr, zawsze obecny - zaszył się w jakiejś kryjówce. Może tak Wyspa postanowiła uczcić Jej odejście?
Milknę więc i ja...
Alinko, jesteś w moich wspomnieniach - naszych rozmów, wielu lat przegadanych przez telefon. Jesteś wciąż niepowtarzalną osobowością i przyjaciółką.
OdpowiedzUsuńKiedyś się spotkamy. Na pewno.