Natrętna myśl o zaufaniu
nie rozsiadła się w Jej głowie - ot tak sobie.
Martwi się, że potrafi to zrobić - stracić
je u kogoś. To nie koniec tej biedy.
Może nawet za długo musiała myśleć...
Z pomyśleniem miewa kłopoty,
ale kiedy już zmusiła głowę do pracy,
to dowiedziała się, że sobie też nie może ufać.
Powód utraty wiary nigdy nie jest błahy,
nie ma spraw drobnych w jej kruszeniu.
Nie wie, co gorsze. Utrata zaufania
przez zamierzone działanie, czy głupotę,
która jest wynikiem bezmyślności.
Tłumaczenie Jej, że nic się nie stało,
nie może naprawić w jednej chwili tego,
co bez zastanowienia zepsuła.
Bo stać się mogło,
poczynić nieodwracalne....
Przepraszanie, do potęgi nawet, nie zatopi
w niepamięci wyniku niepomyślenia.
Jest w Niej coś, co chociaż odrobinę
może poprawić osąd: wie, że na błędach
stara się uczyć i długo pamięta, co było złe.
W tym wszystkim jest znowu problem.
Po przejściu przez bagno własnej głupoty
traci odwagę, śmiałość. Boi się mówić.
Tego samego błędu nie zrobi.
Czy nie zrobi innego,
będzie przepraszała jeszcze raz,
nie może przewidzieć.
Zaufanie się kurczy.
Dobra pora usiąść w kącie
przykrytym mrokiem, tam zostać.
Ułatwi to zmierzch wypełniony deszczem.
W przyciemnieniu
piękno nie ginie, tylko swój kształt,
odcień, wizerunek zmienia.
Światła latarń tworzą linie
nocnych malowideł, gdy we mgle
ich brak,
szkicowanych gwiazdami na niebie.
Nie tylko Ona siada przy oknie,
patrzy daleko, najdalej...
Nie widać miasta... tak, nie widać.
Nie powie: i co z tego. Ulic Jej bardzo brak.
Latarnie z grobli i mostu, jeśli tylko mogą,
odbijają się w wodzie fiordu i myśli wtedy,
że to namiastka, przerobienie, w ciemności,
drogi między wyspami na most
rozciągnięty nad rzeką,
której miasto jest przypisane.
Na ostatni prom chcą zdążyć samochody.
Nie widać ich na grobli.
Tylko światła reflektorów. Małe, jasne kulki
przemieszczające się przy ziemi.
Nie zaśnie latarnia.
Całą noc będzie przeciągać
swój promień po oceanie...
Czy tam ktoś jest, na ciemnej wodzie?
Tęskni, patrzy w Jej stronę?
W domach, w oknach stoją zapalone lampki
„spóźnionych wędrowców”.
Pną się pod górę jak postacie z pochodniami.
I dołem, blisko brzegu.
Pożółkłe chwasty nocą nie odpychają oka,
giną zagubione w ciemniach.
Jelenie zejdą z gór, wyjdą z lasu,
gdy będą pewne, że wszyscy śpią,
nawet psy, które na wyspie nie szczekają.
Bezkarnie, w deszczu, przeciągnął grzbiet kot.
Sen zgubił drogę.
Nie przyjdzie tej nocy, nie otuli spokojem.
Niepokój, niepostrzeżenie, robi swoje.
L, 09.08r
Zubożał mi język.
OdpowiedzUsuńPróbowałam napisać wiersz.
I nic,
i jakieś słowa banały
lepiej kawę zostawię a potargane emocje opowiem bardzo prozaiczną prozą
J.
Czas leci jak zwariowany. Dobrze Cię widzieć na fiordzie. Znów pada deszcz ale lato było ciepłe. Północne słońce. Nie takie jak u Ciebie ale wystarczająco, jak lubię. 28 stopni nawet nie umiem sobie wyobrazić. I było to lato bez Polski, po raz pierwszy odkąd tu żyję. Wiele dziwnego przyniósł ten rok. Byliśmy na północy, w krainie Saamów, tam gdzie mała Gerda zatrzymała się w drodze do Królowej Śniegu. Śniegu nie było wiele. Ale spotkaliśmy smutny lud Saamów, który znów musi walczyć znów o swoje. Walczyć z wiatrakami, dosłownie i w każdym tego słowa znaczeniu. Renifery nie pasą się w parkach wiatrowych. To mądre zwierzęta. Coraz mniej miejsca dla nich.
I tu na wyspach ten sam problem. Niszczą nam górę, wysadzają w powietrze skały. Chcą uszczęśliwić wyspiarzy pięknym "wiatrowym parkiem" I tak teraz tu jest. Walka z czasem by zdążyć z procesem przeciwko państwu zanim pojawią się wiatraki. Ale wyspiarze są twardzi jak nikt. Nie będzie turbin wiatrowych, mocno w to wierzę.
Kawę zostawiam trochę późną ale zawsze gorącą. I uściski.
J,
Moja J., sprawiłaś, że odszukałam zjazd na prom... stamtąd odpłynęliśmy, wiedziałam, że na zawsze.
UsuńZnalazłam tez Was pod dachem. Później dotarłam przez groblę i most na wyspę i nie wyobrażam sobie tam tego wszystkiego, o czym powiedziałaś z takim niepokojem.
Bardzo, bardzo pozdrawiam Ciebie i wszystkich. Teraz ja zostawiam nam kawę.
Ale Wam dobrze - macie do czego wracać. Zatem wróćcie tam i powiedzcie Jej aby przestała się torturować. Nie jest jedyną, która robi coś nie tak, jest po prostu człowiekiem. Nikt z ludzi nie jest doskonały ale póki żyje - niech trzyma głowę wysoko. A Ona nadal potrafi nieść "kaganek oświaty" o świecie, w którym żyła tak długo, aż nie może o nim zapomnieć.
OdpowiedzUsuńPosiadła jeszcze jedną umiejętność: potrafi tak opowiadać, że Ci, którzy czytają - bywa, iż trafiają do Jej świata.
A ja bardzo, bardzo się cieszę gdy mogę jeszcze (mam nadzieje nieraz) dać się wciągnąć tej Jej umiejętności sprowadzenia ludzi na wyspę.
Pozdrawiam serdecznie
LE, to może, dlatego, że tak długo czekałeś,
Usuńnapijemy się lekko/popołudniowej kawy
i kolejny raz, gdy rudości coraz skuteczniej
przepędzają zieleń,
razem powiemy
- dobrze, że to nie zima przed nami,
lecz nostalgiczna jesień.
Moje ciepłe pozdrowienia, bo chłód
jednak ciągnie cieniami po plecach.