poniedziałek, 22 lutego 2016

Taki wietrzny ten wieczór



Nie zniecierpliwisz się, jeśli zacznę o wietrze? On znowu był, a Ona… Kiedy wydawało się, że odpada róg domu i szyby w jego wyciu uciekają, gną się do środka, powiedziała, że już dawno polubiła jego dziki śpiew i słów rym. On zawsze przyprowadza ze sobą deszcz.
To nie jest ten deszcz, tylko ta deszcz. Ten wiatr i ta deszcz są już tak dawno razem, że nikt nie pamięta, od kiedy. Z ich miłości są wodospady, rzeki, strumienie i wszystkie inne wody, które też wysychają z tęsknoty…
Dobry wieczór.
Dziwię się, że jeszcze o Niej myślisz i przychodzisz pytać, czy w końcu zobaczyła ten skrawek… Ona teraz nową myśl chwyciła.
Powiem ci, powiem. Później. Kilku dni trzeba.
Teraz pytała, wypytywała aż do wieczora, czy inne domy też wiatr fundamentom zabiera?
Ten Jej taki ulotny w wichrowych porywach. Tym bardziej przestanie się bać, jak zwykle, na przekór. I jeszcze raz wyjdzie na szkwał, odwróci się, żeby przewiał plecy, stanie, popatrzy zwietrzonymi oczami i znajdzie coś, czego ktoś przed nią nie zauważył. Bo jeśli był chwilę wcześniej w tym samym miejscu i patrzył w tę samą stronę, to już nic nie jest takie, jak było.
Kolory, cienie, odcienie, barwy, przypływy i odpływy. Tak dzień po dniu, godzina po godzinie, ten Jej świat wędrówki się zmienia.
Milczy, też nic nowego. Szła brzegiem, znowu po kamieniach, tylko inaczej -gdzieniegdzie tylko wpadała w ukryte trawą zagłębienia. Mokre dołki. To nic.
Dla patrzenia z brzegu w granatową wodę da się podtopić, bo później spojrzy w niebo. Będzie wiedziała gdzie pękło i dlaczego. Usłyszy duży statek i łódź, prom, za chwilę zobaczy.
Zwiesi głowę, będzie szukać, znajdzie.
Zawsze leżą gotowe do ocalenia, muszelki zmęczone czekaniem, bezbronne. Nie pamiętają, woda je wyrzuciła, czy ptaki w odpływie wyrwały z kamienia?
Przez nią czapla zerwie się z dzikiej ostrogi, odleci. Podpłynie nowa woda. Odpłynie. Jeszcze raz i od nowa, do zapomnienia, zgubienia…
A ty co powiesz? Już noc, mrok, deszcz traci siły. Czas przed czekaniem na sen i nowe świtanie.
Dobrze, jak chcesz…, jeszcze z tobą zostanie.









L. 22.02.2008

10 komentarzy:

  1. Dziś zostawię sok jabłkowy i trochę luźnych myśli:)

    Byłam tu wczoraj. Płakałam po przeczytaniu tego tekstu.
    Projektujesz Alinko, złożoną atmosferę, której nie można pomylić z żadną inną.

    Wietrzny wymiar, wyszeptania, wyczekania,
    "Kolory, cienie, odcienie, barwy, przypływy, odpływy."
    to wszystko wokół Niej - niczym publiczność, dziwiąca się - dlaczego Ona tak, bez recepty na zwycięstwo. A przecież 'larum grają'. Serce wzywa. A Ona zapatrzona. Czy usłyszy, nie przegapi?

    Czasem jakiś dzień zaczyna się ostro, zbyt ostro jak dla Niej.
    Boi się wtedy, nie chce niczego zostawiać, nawet siebie, samej sobie.
    Słowa gniewają się. Odrzucają magnetyczną więź, zamknięte w szarych pokojach sztucznych znaczeń, nie chcą niczego wyrażać.
    Jak im się dziwić?
    Przecież wszystko, a więc i one - mają prawo do obaw.
    Lęk nie łamie żadnych przepisów, jest czymś w rodzaju otoczki, którą chronimy granice. Jest protestem przeciwko ich naruszaniu.
    Rodzi się w formie dystansu. Cofamy się weń.
    Niektórzy mówią, że to dobrze, że tak trzeba, tak powinno być.
    Ale ja nie mam pewności. Dla mnie wszystko jest bardziej złożone.
    Złożone inaczej, powiedziałabym:)

    Dobrej nocy, Alinko:*
    I...niech jeszcze ze mną zostanie. Chcę. Bardzo bardzo.
    Nie pogubimy się, ani my, ani Ona, prawda?

    P.S.
    Gdy odwiedzisz zatokę, pozdrów ode mnie Fale:)


    OdpowiedzUsuń
  2. /A po nocy - dzień/ i przed nami czwartkowe półgodziny:)
    Wiem, że jedną z nich, podzielisz się ze mną, dlatego zajrzałam i ponudzem troszku:)

    Ech, Alinko, tak zniewalająco już było, wiosennie... a tu znowu zima, i ciepła bluza, tuląca się do ciała i szepcząca - /kocham cię/.
    Wolałabym cuś innego, ale przecież nie będę czynić dramaturgii. Jeszcze czas, na zmianę wystroju szafy. Jeszcze czas:)

    Wiesz? Może coś poczarujemy? Abra kadabra, bin, sala bin, - niech Twoje /piórka/ rosną, rosną, rosną i stawią czoło nowym wyzwaniom.
    Ja jestem straszny /kudłatek/, od dziecka toczę potyczki z włosami. Gdy są dłuższe, trochę się kręcą. I za cholerę nie chcą się układać po mojej myśli. Codziennie więc brnę i brnę, reżyserując modną, fryzurową sekwencję, po to, by się przekonać, że nie mam na nią żadnego wpływu;)

    Chciałabym umieć grać na harmonii, ale nie ma jej we mnie, nawet odrobiny. A podobno - musi być, żeby iskra nie zapaliła się zbyt mocno i nie doszło do wielkiego - BUM!

    Zostawiam połowę jabłka.
    To dobry owoc. Gotowe rozwiązanie. Przywodzi na myśl rajską architekturę.

    Wierzę... że przyszłość należy do Jabłka:)

    Buziaki, Alinko. Spokojnego czwartku:):**

    P.S.
    Nie wiem, czy następnym razem przyjdę /mądrzejsza/, ale obiecuję, że się postaram:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałbym, by została do zachodu słońca ale wiem, że ono niezbyt się spieszy w tych stronach. Tutaj wszystko opowiada swoją historię ale trzeba cierpliwości, czasu i pokory aby ją usłyszeć. A wiatr tylko straszy, on jest zadowolony z towarzystwa ("tej deszczu") i tylko popisuje się, jaki jest ważny.
    Skoro Ona potrafiła wyjść w taki czas, pogodę niezbyt przyjazną spacerom, trzeba też wyjść choćby po to, by w skupieniu pomyśleć o sensie istnienia, naszym w tych powrotach zadaniu, misji bądź przyczynie, dla której pojawiliśmy się na świecie. Oklepane pytania ale nikt nie zna prawidłowej odpowiedzi. Może rację mają ci, którzy twierdzą, że odbywamy edukację, zamieniamy się rolami aby zrozumieć siebie nawzajem, by poznać dobro i zło, umieć je rozróżniać i stawać się lepszymi? Zło - czy gdyby go nie było, byłoby możliwe dobro?
    Co Ona takiego wyprawia, że zmusza do podobnych przemyśleń? Widać, że jest jednym z Nauczycieli a skoro mamy wolną wolę - uczy tych, co są zachłanni na wszelką wiedzę szerokim kołem omijając tych, którzy wszystko wiedzą najlepiej.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, LE, bywa, że kogoś czytamy i kolejne zdania pokazują świat odmienny od tego, do którego przywykliśmy. Niekiedy nawet zmieniamy dotychczasowe zdanie, uznając błędy w dotychczasowym oglądzie rzeczy i spraw.
      Przed chwilą powiedziałam Daanuśce, że spełniłam jej prośbe, i chwilę, nawet mniejsza od najmniejszej chwili, złożyłam pokłon Fali. Wiesz, przyroda może zabić, ale daje też piękno i pozwala je przytulić. Fala może zachować się podobnie. Lew, wilk, koń... zwierzęta piękne i niebezpieczne... dlatego pomyślałam, że przyroda jest też zwierzęciem, z którym trzeba ostrożnie, bez przesady...
      Nie mam takiej herbaty jak Twoja, ale zostawiam gorącą z myślą, że przecież...
      Dobrego dnia, LE.

      Usuń
  4. Zaczął się kolejny tydzień. Mam nadzieję, że przyniesie wszystkim coś dobrego, trochę ciepła, jakiś okruch spokoju i wiary, w to co - przed.

    Poprzedni - zakończyłam nie do końca 'grzecznie'. Mój /pan dochtór/ nie byłby zadowolony. Przez cały weekend skupiałam się wyłącznie na tym, czego mi nie wolno, czego nie powinnam.
    'Naszarpałam się'.
    Ale czasem tak trzeba. Choć przez chwilę - żyć na full. Pić, łamać drogowskazy. Nawet kląć. Nikomu i niczemu nie ufać. Pozwolić wiatrowi, by na dobre wplątał się we włosy.

    Zostawiam wodę z cytryną.
    I mocno, bardzo mocno przytulam:***
    Dobrego dnia, Alinko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na nastrój

    Wiatr w kominie, za kominem świerszcz,
    Przy skrzypcach, przy winie, ze świecą.
    Co zatem wyraża ten wiersz,
    Męski banał czy fantazję kobiecą?!

    Oj, zaniedbuję Cię, Alinko! Obiecuję solenną poprawę!
    Tymczasem zapraszam na post gościnny Piotra z Łodzi. Warto!
    Ściskam niemożebnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, Klaterku, w męskim banale niejedna Fantazja straciła więcej, niż mogła przypuszczać...
      Dziękuję Ci za wiersz, nieczęsto dostaję.
      Piotr da rade beze mnie, wybaczy, bo wie, że ja od wielu miesięcy bez kondycji.
      Pozdrawiam Ciebie, Art A., Piotra.

      Usuń
  6. Dobrej, spokojnej nocy, Alinko.
    Niech rozpłynie się w mroku - wszystko co martwi, a jutrzejszy świt niech pozwoli wkroczyć w nowy, jasny rozdział.
    Czasem przyszłość się gubi, ale wystarczy przecież jedno ziarenko.

    Jedno ziarenko, Kochana. Ty wiesz.
    Tak mocne, tak pewne siebie, że przyszłość, nawet jeśli kapryśna - zechce do niego przylgnąć.
    I otworzyć się, na Nowe, na Kolejne, na Długie... na Jeszcze.

    Tulę mocno.
    zostań ze mną, proszę:**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daanuś, o pół godziny na razie się zatrzymało. Zawsze jest coś za coś, dlatego za to prawie do końca kwietnia mam planową przerwę, nie będę jeździła z rakiem do szpitala. Przez ten czas ma się określić, czy odejdzie ode mnie, czy będzie nękał jak komar, którego nie sposób upolować, bo sprytniejszy.
      Prosiłaś, by pozdrowić Falę... łatwo nie było, ale chwilę, taką tylko ciup, ciup, dałam radę. Powiedziała, że najtrudniej, gdy odpływa z brzegu w niezrozumieniu. Było dużo ludzi jak na tę porę roku, ale nie potrafili słuchać, dostrzec, chwycić w lot ostrzeżenia...
      Wciąż jeszcze wojuję z oczami,nie tylko... wiesz, we wtorek nawet dotarłam do Gadańska-Politechniki i pokonałam wiadukt. Nie sama, nie. Teraz towarzyszy mi zawsze Pan, trzymam go kurczowo pod rękę, a drugą przytrzymuję się wszystkich poręczy, które wypatrzę po drodze.
      Bezład w tym pisaniu dzisiaj... wiem, że dasz radę przeczytać.
      Zostawiam sok pomarańczowy, przed chwilą Pan nam wycisnął i nawet przecedził.
      I nadzieję na cały dzień.

      Usuń
    2. Zamiast komentarza, Alinko, przedstawiam Ci parę francuskich kochanków:

      "Elle chante, chante, chante, chante,
      Chant' le jour et la nuit,
      Car la Seine est une amante
      Et son amant c'est Paris!"
      (ona śpiewa w dzień i nocą, że, ona, Sekwana, jest kochanką, a jej wybrankiem jest Paryż)
      https://www.youtube.com/watch?v=NPv0Y9fq6Ck
      ściskam, pozdrawiam i niezmiennie zapraszam

      Usuń