sobota, 31 stycznia 2015

Orłem po oczach



Milczenie, złote milczenie…
Witaj.
Opowiem ci o czymś, co nie chce - zatrzeć się, zgubić w obrazie innych zdarzeń.

Wzbił się i zanim można było zobaczyć skąd mógł być w tamtym miejscu, szybował już nisko nad spienionymi falami i od razu za daleko.
Skąd wyleciał? W zbiór skał bez przerwy uderzała woda, czy nie bał się jej?
Przyzwyczaił oczy, że kiedy odrywa się od szczytów, to kołuje długo, nie oddala się i wraca w szczeliny. Jakby w te, z których wyruszył w lot.
Wyprysnął razem z pianą rozbitą na zatopionych w oceanie, pozornie niskich skałkach.
Orzeł.
Zawsze, za każdym razem, jego widok dowartościowuje wszystko, co może go zobaczyć i kto.
W słowach „widziałem orła” czuje się dumę człowieka, bo udało się złowić dostojność lotu i hardość drapieżnika z zagarniania rewiru.
Wciąż był nad wodą.
Zniknął.
Lało. Jednostajnie, ciepło. Krople równo, w kącie jak odmierzonym zerem, spadały na drogę, wrzosowiska, koślawe łąki, góry, do wody i na wiatraki, które na odległych wyspach prawie nie pozwalały się dojrzeć. Wymywały resztki śniegu, bo nie zdążył zlodowacieć od naprzemiennego roztapiania się i zamarzania.
Na drodze - zalegały obfite ślady przejścia po niej jelenia.
Coraz głośniej napierała woda. To dobrym dźwiękiem spadała ta nie mieszcząca się na skalnym, najwyższym podłożu. Szukała wyżłobień, żeby nie lecieć całkiem na łeb. Spływała w miejscach, gdzie wcześniej nigdy nie było jej słychać. Potem musiała przedostać się jeszcze tylko pod drogą i dalej, już łagodniej, spływać, łączyć z falami.
A jeszcze niedawno, w niedzielę, na skałach leżał śnieg. Między białe wyspy wpływał statek. Raz tylko dwa orły uleciały ze skał i w skały.
Od tamtej pory jeden patroluje wszystko, co nad plażą…
Widok rozpostartych nad wodą skrzydeł przyspiesza bicie serca.
Ale wiesz, Ona tęskni już za wróblami…








L., 09.02.2008

2 komentarze:

  1. Ja też. Wróble niestety gdzieś wymiotło, trucizny zabijające pszczoły lub inne niesprzyjające im okoliczności. Za to wrony mają się dobrze. I gołębie. Wyjątkowo dużo widuję szpaków. W mieście być może mają większą szansę na przeżycie zimy.
    Chciałbym zobaczyć tego samotnego orła. Widzisz, masz dar postrzegania i opisywania świata. W dodatku słyszysz znacznie więcej, niż inni. I oczywiście czujesz, nie tylko za siebie ale choćby za pamiętne "palce drzew"...
    Ktoś moim zdaniem dobrze Ci powiedział aby zebrać i wydać co tylko Ci się uda.
    Będę trzymał kciuki, by to się udało.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zadziwię Cię może, LE, ale wróbli wokół mnie dostatek. Trzeba im tylko gęstych krzaków, tak poplątanych, żeby żaden przebiegły kot nie sięgnął piórek łapą. Całą zimę są z nami. Do niedawna w sąsiedztwie były też gołębie, ale już dawno nie widziałam, żeby kołowały. za to, mimo że to w linii prostej jakieś trzynaście kilometrów od Zatoki, zdarza się krzyk mew nad dachami. wtedy wszystko krzyczy w pamięci. Obok wysp nasze wybrzeże i wtedy tylko oszaleć z tęsknoty za tym tu i za tam...
      Jeśli idzie o tę pisaninę, to mam taki chaos, że już chyba nie zdołam uporządkować, wybrać. Przede wszystkim wierzyć że trzeba by tak, jak mówisz. To dlatego wydań nie będzie.
      Pozdrawiam Cię i dziękuję za wsparcie, czytanie ;)

      Usuń