sobota, 4 lutego 2017

Na wieczornej jezdni





Słońce jeszcze chciało - ale już w poddaniu każdy promień kurczył się w spazmach.
Śnieżne wyspy na dachach przejmowanych przez zachód zostały na noc - jak bezduszne dowody słabości ciepła, które o takiej porze mijającego dnia musi ustąpić.
Chłopak w swetrze i czapce wielu kolorów chodził grzbietem jednego z tych latem czerwonych okryć domów i naprawiał zerwaną w rogu blachę. Nie mogła na to patrzeć. W każdej chwili mógł spaść.
 To prawda, że w zaspy… nie… nie patrzyła.
fot. M.G.-  Horten 27.02.2009
Szła środkiem jezdni nie do końca oczyszczonej z bieli. Chodników nie było. Na długo skryły się pod zwałami zbieranego z ulicy śniegu.
Wtedy powiedziałam Jej, że chociaż na chwilę musi przykryć niepamięcią każdą troskę i cieszyć się tym cherlawym ciepłem ulatującym w zmierzch, chwilą, niebem przeglądającym się w ogromnej, zimnej wodzie, nie do końca białej, bardziej błękitnej. Zapomnieć, nie być sobą, w krokach zgubić lata. Przyjąć ostatnie promień. Pozwolić… niech przenika, szuka, znajduje i zaczyna jeszcze raz… trochę inaczej, z drugiej strony… bo jest dobrze. Cicho.
Mewa krzyknęła gdzieś dalej, na granicy rejestru.
To twoja chwila życia - dodałam z wiarą, że niedługo zapomni nie tylko o śniegu, że jeszcze będzie… zanim zawoła niebo.















H., 28.02.2009

2 komentarze:

  1. Tak właśnie wielu twierdzi: nie ma jutra, jest tylko dziś i teraz.
    Przypomniała mi się scena z "Chłopów": Boryna wyszedł na pole i siał, siał...
    To piękne, tyle śniegu. A co mewa upoluje zimą? Widać nauczyła się i daje radę nawet wówczas.
    Bierzmy z Niej przykład, nauczmy się cieszyć każdą daną nam chwilą.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powtarzam się, ale wczorajsze jutro - jutro będzie dzisiejszym. I tak każdego dnia, który zdołamy pochwycić.
      Myślę niekiedy, że najszczęśliwsi są ci,którzy żyją najprościej... jak zawsze, to moje takie tam...

      Pozdrowienia, LE, ciepłe.

      Usuń