sobota, 20 grudnia 2014

Wigilijna Litwinka






Życie utwardzało Ją latami. Robiło to tak pilnie i dokładnie, tak się tym przejęło i w pracy zapamiętało, że nie zauważyło, nie wyczuło chwili, momentu w którym przesadziło. Stwardniała ponad miarę i teraz już nikt nie może dostrzec cienkiej skóry spod grubej skorupy, w jaką Ją to życie wystroiło.
W swym pojęciu zawsze myślała, że jest słaba, niewidoczna, szara i w szarość oprawiona.
Te lata, mijające szybciej niż się spodziewała, przynosiły nowe niezrozumienia słabości.
Nikt nie uznawał Jej niemocy.
Słyszała – jesteś silna, twarda, z tym też sobie poradzisz!
Cokolwiek to było i jak wielkiej wagi, tragiczne nawet… to twardnieć musiała.
To nie pierwsze Święta takie…
Bez przerwy kogoś bliskiego brakuje. Wytłumaczyła sobie, że to pewnie pokuta za winy popełnione i te nie.
Albo… Może taka życia uroda? 


Witaj w ten wieczór, w którym wszyscy chcą siedzieć przy stole nakrytym białym obrusem, przystrojonym i zastawionym potrawami.
Usiądź z nami. Jest nas przy nim dwoje. Może usiądzie ktoś jeszcze…
Nie wstyd, że to dziś tęskni się i w myślach szuka tych najbliższych sercu, zapisanych na zawsze w duszy.
Najtwardsze skorupy ten Wieczór kruszy. Pozwól, niech płyną łzy Twojej tęsknoty i żalu o to, że to nie tak.
Nie pocieszaj się tym, że innym jest gorzej. Życz im, żeby było chociaż tak, jak Tobie, a wszystkim lepiej.
Nikt nie chce być sam. Nie tylko dziś.
Jedno życie z drugim, gdy parę tworzy, jest bezpieczną drogą.
Na sznur szczęścia, którego pragnie i innym życzy, nanizane są: zdrowie, miłość, praca, powodzenie. Marzenia - wszystkie do wypełnienia.

Kilka dni w nieznanym mieście.
Wie, jak dojść do ratusza i kilku sklepów.
Rozróżnia niektóre drewniane domy i trafia do tego, w którym w pośpiechu układała rzeczy przywiezione z wyspy.
Niedaleko, za rogiem pierwszej przecznicy, jest droga na prom. Duży, oświetlony, płynący na drugi brzeg dużego fiordu.
Przystań też większa i mimo, że ma tę samą pracę do wykonania, to inna od tej z wysp.
Przed zmierzchem nikt na nabrzeżu nie czekał.
W końcu przyszła dziewczyna ubrana w czarny, krótki płaszcz i kozaki „na szpilce” w kolorze okrycia.
Półdługie włosy, jasne, podkreślały wyrazistość umalowanych oczu. To też nie tak, jak na wyspie. Tam dziewczyny wiedziały, że z pogodą nie wygrają, nawet nie próbowały użyć kolorów po to, by głębia ich oczu zaczęła zniewalać wzrok chłopców.
Niezdecydowania młodej nic nie przykrywało. Szukała w sobie odwagi. Wybierając angielski zapytała - w którym miejscu wsiada się na prom?
Rozmowa dziewczyny Jej nie dotyczyła. Ona zna tylko kilka słów z języka, który jest jednak wszechwładny. Starała się wyłowić jak najwięcej z dialogu prowadzonego przez kobietę w czarnych butach i starszego mężczyznę.
Nieznajoma jest Litwinką. W pobliskim mieście mieszka pięć lat. Pierwszy raz nie pojechała do domu na święta. Dlatego jest na przystani, chce popłynąć na drugi brzeg, bo tam, w kolejnym mieście, są przyjaciele, którzy też nie mogli pojechać.
Rosyjskiego nie zna, nie uczyli...

Rozmowa przedłużała się. Prom był w połowie drogi, zdobił fiord. Chłód przenikał, nie próżnował, zakradał się pod koszule, dotykał pleców. Trzeba było powiedzieć sobie – wesołych Świąt i iść w swoją stronę.
Zacząć wieczór. Ten, w którym w jednych domach brakuje krzeseł i nie ma już na czym posadzić gości, w innych jest cicho, i dużo miejsca.
Bo takie jest życie?






2 komentarze:

  1. Jestem dzieckiem szczęścia. U mnie w ten wieczór będzie co najmniej dziewięcioro dorosłych i sześcioro dzieci. Gwar, ruch, choinka po sufit (jodełka), góra prezentów...
    Nawet dzisiaj zamieściłem wiersz w którym życzę, by nikt nie był sam. Jednak czasem, jak mówił Mały Książę - "wśród ludzi jest się też samotnym".
    Pięknie oddałaś atmosferę tych chwil w porcie.
    O "zbroi" nie chcę tym razem z braku czasu...
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wigilia to często takie zawieszenie wszystkich niedopowiedzeń i tego, co zostało obwieszczone w nadmiarze. Nie wszędzie. Jednak patrząc na "głowy" - można popaść w nieodwracalne zwątpienie.
      A czas i tak popłynie, a chmury wymienią się, w zależności od siły wiatru, a człowiek i tak mgnieniem na ziemi.
      Dlatego pora na herbatę, LE i ciepłe pozdrowienia :)
      Dziękuję za przeczytanie :)

      Usuń