Twierdzi,
że zapach zawsze przewyższa smak. I nic tego nie zmieni.
Szafki
wypełnia małymi filiżankami. Mniejsza już jest, szuka od nowa,
bardziej filigranowej.
Nie
wie już, czy tak często gotuje wodę, bo pragnie zapachu, czy
pierwszego zaciągnięcia się łykiem prawie wrzącej, czarnej,
mocnej i gorzkiej kawy.
Nie
powinna. Czuje, że wypłukuje sobie wszystko, co teraz najcenniejsze
w Jej bardzo dawno dorosłym organizmie. Zna chyba cenę, którą w
końcu, może niedługo, a może jeszcze za odrobinę czasu szybko
uciekającego Jej z życia, przyjdzie zapłacić. W nikłej
inteligencji obecnych czasów i liczenia wszystkim jakiegoś AjKiu -
jednak rozumie, że to nałóg. Przyjemność, która przystoi i
oprócz tego, że tylko sobie coś tam psuje, innym nie niszczy z
życia niczego. Tak, słyszała… kochają ją. Ona kocha mocniej,
dotkliwiej.
Niektórzy
w niepotrafieniu użycia łez - leją je pod powieką mocniej, niż
można to pojąć. Dzieje się tak, kiedy ból rozdziera duszę, albo
serce, zabijając możliwość obwieszczenia tego co czują. Strata
tych, po których nigdy nie przestaną płakać, nie ma miary.
Kręci
się po kuchni nie mogąc strząsnąć myśli. W pokoju też z Nią
są. Przywiązana do pilota ożywia ekran telewizora. Ale pokonują
wszystko - film, piosenkę, gadanie o przyrodzie, krzyki wprost z
polityki. Wyłącza to wszystko. Wmawia sobie, że lepsza będzie
cisza.
Płyta…
gdzie ona jest. Pięć pieśni. Duet. Jose i Ewa. Uspokoili ją.
Piękne to było. Przebrzmiało. Myślenie wróciło.
Spokój,
wyciszenie potrzebne zaraz.
Wstaje,
nawet nie pamięta, że usiadła. Znowu jest przy szafce. Przebiera.
Teraz ta jest najmniejsza. Wyjmuje filiżankę. Woda wrze. Sypie
zmielone w drobinki ziarnka. Niecierpliwie czeka, chce poczuć już,
teraz…
Bezwstydna
w dogadzaniu sobie, z ulgą, westchnieniem zapomina się.
Marzy.
Kiedyś będzie szczęśliwą…
Teraz
nie.
Bo
oni…
I
jeszcze nikt Jej nie rozumie. Komu ma powiedzieć… Przecież nie
tylko Ona ma problemy.
Wydumane?
Właśnie.
Znowu to samo. Nie chcą zrozumieć.
Iść
do sklepu? Może dziś nie trzeba… oszukuje. Trzeba, tylko coś
odebrało Jej wolę.
Zmusić
się, zacząć ubierać. Otworzyć drzwi…
Powietrze
słońcem przyprawione. Sekunda szczęścia, kiedy fiord wita
niebieskim niebem.
Wracające
promy przeglądają się w promieniach, jak w lustrach panna już w
welonie.
Nad
dachy z krzykiem nadlatuje mewa, gałęziami kołyszą spasione
wrony.
Przekłada
zakupy do drugiej ręki. W lewej, po wewnętrznej stronie
wskazującego, znowu pękła żyłka. Palec trochę boli.
Wróciły.
Znowu myśli skłębione, niespokojne, pogubione.
Niedługo
będzie w… chciała myśleć, że w domu. Wtedy zadzwoni, potem
napisze kilka listów i może się uspokoi.
Szafka,
filiżanka, pierwsze zaciągnięcie… niebiański łyk.
Chciałaby
ci opowiedzieć…
Zanim
to zrobi... jeszcze raz przypomni sobie… nie, nie ma odwagi wyznać
aż tyle.
Mówić
trzeba umieć, jest przekonana, że nie wie jak się to robi. Nikt
Jej nie rozumie.
109
A czym jest rozumienie? Czy wszystko trzeba rozumieć? Jest tyle zdarzeń w życiu które trudno pojąć rozumem. Nawet ludzie uważani za prostych, mają powiedzenie: "na chłopski rozum". Nie wiem, co ono oznacza i nie mam zamiaru dociekać, bo każdy może sobie sam odpowiedzieć. Wiesz, ludzie żyją latami obok siebie a i tak nie do końca się rozumieją. W jednym z wierszy zawarłem takie słowa:"Różne dobra Bóg Ojciec ludziom porozdawał. Jednym dał za dużo, innym zrobił kawał. Jedno sprawiedliwie rozdzielił.to fakt: rozum. Czy ktoś żalił się na jego bram?".
OdpowiedzUsuńCo do kawy - jest tyle rozbieżnych opinii, że każdy może przychylić się do tej, która mu odpowiada. Nie ma co sobie jej żałować. Też piję taką właśnie pachnącą i bez cukru. I chcę pić dopóki tylko będę mógł.
Pozdrawiam serdecznie.
Chochlik zmienił mi brak na bram. Przepraszam
OdpowiedzUsuńBardzo mi przypadła Twoja kawowa determinacja :)
UsuńPrzywołany przez Ciebie chłopski rozum - wielokrotnie uchronił właścicieli rozumów ustawionych wysoko.
A tak naprawdę, to chyba mam gorszy wieczór i nie dogadasz się ze mną. Może to świadomość, że znowu straciłam tydzień z życiorysu, który niczego nie wniósł. Minął, ot tak, po prostu.
LE, spełnienia marzeń :))
Ja nawet samą siebie nieczęsto rozumiem, więc jak tego wymagać od innych? To żartem. A serio?- nie bardzo liczę na zrozumienie u innych. Każdy ma swój bagaż doświadczeń i najczęściej potrafi zrozumieć innych gdy sam doświadcza podobnych lub ma w sobie wielkie pokłady empatii. Ale trzymam "za nią " kciuki. Szczęśliwego Nowego 2018.
OdpowiedzUsuńPs. Niewiele mnie na blogach, ale zmuszono mnie do przeprowadzki (zamykają blog.pl) i zaczynam na nowo, o ile starczy mi zapału ;-) w innym miejscu.
jeśli będziesz miała ochotę zajrzeć to tu: headinthecloudsblues.wordpress.com
Serdeczności. Blue
Jak możesz zobaczyć, już zapisałam Twój nowy adres. Może jeszcze dasz radę uratować dotychczasowy blog.
UsuńA Twoje, Blue, dopowiedzenie do tego co napisałam, ma dużo racji.
Dziękuję za Noworoczne życzenia. Tobie też niech się szczęści i wiedzie.
Ciepło Cię pozdrawiam :)