piątek, 19 stycznia 2018

Jak płacze wiatr








Szalony, jaka złość bezsilnością twoją miota. Nie wypuścisz Jej z domu? Na razie nie, bo co innego Ją trzyma. Wyjdzie do ciebie. Nie na spotkanie. Ma cel, żeby pójść drogą. A ty? Co zrobisz, będziesz tarmosić, ziębić, przenikać, zawracać, uciekać? Na wodę i z wody, ku skałom. Potem z jednej wyspy na drugą? Będziesz chciał powiedzieć, krzyknąć – jestem wszędzie, przede mną się nie schowasz?
Jaki powód, myśl mogła taką nadzieję dać, że uciekać przed tobą będzie!
Wyjdzie na ciebie, nie do ciebie. I zobaczy, kogo tak wołasz… Komu krzyczysz uginając w złości drzewa i strasząc ściany. Kto duszę rani aż tak, że wyjesz.
W ryku własnego bólu nie słyszysz, że do ciebie szepcze… posłuchaj, też tu muszę być i jestem, ale aż tak się nie miotam. Prawdy nie mówi? Cichutko czasem płacze, suchymi łzami? Przez wspomnienia… i czas, który przychodzi… zaraz go nie ma i nie może go dogonić…
Szaleństwem, przewracaniem, podrywaniem i rzucaniem dogonisz to, co i tak przejdzie i minie? Sam wiesz… im mocniej pokazujesz swój ból, tym ostrzej spadasz i zamierasz. Potem ostatnim krokiem topisz się w oceanie.
fot. Jerzy G.
Opamiętaj się. Wyrzucasz z fiordu krople mgły słone daleko na brzegi. Nie tam ich miejsce.
Ty wiesz…
Ty wiesz, że do ciebie wyjść musi.
A może… ma okazję wytarzać dusze razem z tobą… Powód?
Nie masz i Ona nie. Oboje nie mamcie a ty… chcesz go teraz, kiedyś taki rozgrzany mocą.
Kręcisz w kółko sobą, wirować myśli musisz.. Daj spokój złości…
Nie teraz? Nie teraz jeszcze… jeszcze nie przestaniesz. Zaczyna cię poznawać. Ty musisz, masz wyznaczony swój czas poszukiwania. Wie, gdzie jest miejsce twojej rzeźby. Malowania za mocną niemocą. Zastanów się, pomyśl, co zobaczą oczy, kiedy odejdziesz… nie lubisz śladów?
Ona w nie patrzy. Na wszystkie. Ogląda, co zostawiliście po przejściu…
Mówisz, że to Jej rozpędzasz chmury? To pozory. Zapomniałeś, że wpuszczasz promienie jak przemytnik. Słońce ciebie pokona.
Odejdziesz, tyle razy odchodzisz i wracasz…
Masz żal do tych, którzy przestali czekać? Taki ich los na Ziemi. Ty zawsze jesteś… Oni…
Idzie do ciebie, choć wie, że nigdzie się przed tobą po drodze nie schowa. Idzie, a ty? No powiedz, powiedz chociaż raz… może przestaniesz się bać…
Witaj,
wróciła, mogę spokojniej usiąść przy tobie.
Jak było? Nie dopowiedziała, że…
Zwolnił i dotrzymywał Jej kroku. Już nie wyrywał z siebie ostatnich nadziei. Szedł. Mówił… a Ona nie mogła mu obiecać, mimo, że on… pozwolił, żeby słońce do Niej mrugnęło. I też, by szedł za Nią cień. A potem… mogła wejść tak daleko, jak chciała, do miejsca skąd wzrok pędzi przed siebie -
tam gdzie nie było promu ani łodzi na wodzie; lecących mew i kormoranów suszących skrzydła na kamieniach. Tylko fala… jedna… druga, każda w białym, rozwiązanym wiatrem turbanie, biegła ku dzikim brzegom i zawiedziona wracała. Nie chciała zostać z kamieniem.
Wiatr zgodził się na Jej odchodzenie i pomógł promieniom rzucić ciepłem w plecy.
Zrozumiał… Zanim doszła do domu usłyszała jego żal… Słońce nie mogło znieść wietrznych łez. Dało się zakryć chmurom. Grad chciał pocieszyć wiatr, potem deszcz, a za nim śnieg. Zabrali Jej dzień i oddali nocy…
Posłucham tylko ciebie, czekając…








108

2 komentarze:

  1. Taka wędrówka wymaga ogromnej odwagi. Skąd czerpać siłę, by podołać jej trudom? Nawet wiatr zrozumiał, zwolnił, próbował pomagać...
    Nie, nie patrzę tam, nie chcę widzieć Cienia, choć przecież wiem, że on dotrzymuje słowa. Popatrz na kamienie: trwają, mimo ciągłych ataków fal. Pewnie, w końcu ulegają potędze morza ale nie w naszym czasie. Kto wie, który czas jest nasz? I ile go człowiek ma? Nie chcę znać odpowiedzi. Pójdę groblą, popatrzę na spienione fale, na głębię rozpościerającą daleko swój mroczny świat, na drzewa śpiące snem zimowym...
    Nie pora na kawę, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, LE.
      wiesz, podziwiam Twoją wiedzę, pamięć i umiejętność włożenia tego, co do tej pory powiedziałam, w sens.
      Mijają lata mnie, Tobie... liczę, że za ponad dwa miesiące minie dwanaście lat mojego poznania się z wyspą. Trudno to sobie wyobrazić, ale ten czas minął, a my o wyspie wciąż mówimy. Że ja nie zapomnę, to oczywiste, ale że Ty też wciąż z pamięcią, to duże piękno.
      I za tę Twoją trwałość bardzo Ci dziękuję.
      Dziś zrezygnowałam z kawy, bo ciśnienie robi mi jakieś psoty. Przyniosłam kilka kostek czekolady.
      I pozdrowienia :)

      Usuń