patrzenie z dolnej drogi na góry lądowe |
Witaj
- w jeszcze jeden stłumiony chmurą dzień!
Kołderka
z mgły chciałaby ułożyć się na szczytach, tylko że one jej
nie chcą i dlatego widać, jak światło traktora żmijką pełznie
po zieleni najwyższych pastwisk. Wstała nadzieja na słońce.
Nie,
nie myśl od razu o wiośnie, ma swój czas i przyjdzie. Masz rację,
lepiej o tym nie mówmy, żyjmy tym tu i…
Jest
tak zawiedziona, że nawet o Nią nie pytaj… A jak może się
czuć?
Znasz
to… masz ostanie drgnienie do spełnienia, sięgasz, dotykasz
każdym zmysłem, twoje ciało gotowe do wzięcia - czeka na ostatnie
krople... tylko jeszcze błysk, chwila, w skroniach słowa wydzierają
się piosenką „czy to jeszcze za mało, że klęcząc przed tobą”,
bo przecież już prawie jesteś na kolanach; łapiesz, jesteś w
miejscu dla którego znosisz ten trud, nawet nieśmiały uśmiech
kremuje twoją twarz – czujesz cud ...
Słońce
wyprosiło chmury znad wysp. Prawie klęczała robiąc zdjęcia, bo
chciała pokazać, jak zza wyschniętych traw cieszy się światłem
fiord. I najdziksze molo, na końcu którego już teraz układane są
wszelkie, zbędne rodzaje drewna, gałęzi, wyniesionych z domów
choinek. Będą czekać na czerwcową białą noc, bo wtedy fiordu
brzeg dziki - będzie płonąć wszystkimi ogniami.
Dla
ciebie poszła w najdalszą dolną drogę. Aparat „złożył”
się, nie dał tego, po co szła. Pięć muszelek przyniosła w
kieszeni i opalony, już nie w kieszeni – nos.
Też
nie mam lepszego dnia. W kuchni byłam słonicą. Wysypałam na
podłogę ryż a później – nie śmiej się, zawadziłam łyżeczką
z solą o solniczkę i wrzuciłam zawartość przez ażur bluzki
prosto... nie, nie powiem i tak wiem, że się śmiejesz, słyszę!,
resztę też na podłogę.
A
co teraz - pytasz? Teraz, to znajdźmy sposób na dobry wieczór, bez
wrażeń. W końcu - jest sobota…
L., 12.01.2008
Niech i tak będzie, że sobota. Zatem wraca: "...Sobota to mój dzień, znikają troski w cień..." - czy wraca tamten czas? Skoro na wyspie wrócił, dlaczego nie? Ale huk wzbierającego wodospadu nie pozwala myślom na skupienie a chłód mimo słońca - na dłuższy spacer. Niechby już była ta czerwcowa noc. Póki co - wystarczy rozejrzeć się wokół, przypomnieć ścieżkę przez las, czaplę nad brzegiem, orły wysoko i psującą dobry nastrój czerwoną łódź...
OdpowiedzUsuńDziwne to słońce - potrafi przypalić nos a nie rozgrzewa. Tak było w górach na nartach i tylko po zdjęciu gogli śmialiśmy się z siebie wzajemnie. Może warto wypić nieco grzanego z goździkami wina? Widzisz, jak paruje i pachnie? Na zdrowie!
Pozdrawiam serdecznie.
Gdybym mogła chwycić miotłę i polecieć na niej - na jeden tylko dzień po napatrzenie się, poczucie tamtego wszystkiego co wymaga, żeby tak jak tamtejsze drzewa - trwać silniej, niż najmocniejsze możliwości.
UsuńWidzisz, rozkleiłam się. Ale już prostuję plecy i stawiam nam, oraz innym zaglądającym tu - przepyszną, najlepszą z dotychczasowych kawę.
A jutro stanę przed znajomymi buziami i zupełnie obcymi, i przeczytamy trochę moich wierszy i ździebko prozy. Jeśli przeżyję ten stres, to wrócę tu :)
Tak więc, do powrotów, LE.
Tym bardziej trzymam kciuki i gratuluję!!!
OdpowiedzUsuńPrzeżyłam, z trudem, ale serdeczność słuchaczy czyniła cuda.
UsuńZa niedługo jadę do lekarza. nie trzymaj tym razem kciuków.
Tylko nie zapomnij o kawie, wrócę, to będzie konieczna :)
Do później :)