Czas
świtów i zachodów w dalekowschodnich kolorach.
Ona
nie ma kiedy pójść na ostrogę, oprzeć pleców o drewnianą szopę
hangaru na łódź,
posłuchać kołysanych słów fali, patrzeć
zamkniętymi oczami.
Niebieski,
różowy, żółty, szary i pomarańczowy przenikają się w
chmurach, mieszają krew.
Opadają
na fiord, przemalowują stalową z nocy wodę, zamieniają w niebo.
Rozmazują
przez groblę i most, za ptasi cypel, za latarnię, gubiąc sto
siódmy raz horyzont.
Pokazują
Jej co traci, opuszcza, o czym zapomnieć nie pozwolą.
Zmarzły
dzikie trawy, zeschnięte liście, pąki jesiennych stokrotek, płatki
ostatnich róż.
Cisza.
Kończy
pić pierwszą nowego dnia kawę.
Nieznane
jest wciąż groźne.
Czeka.
L., 06.11.2008
To wszystko prawda. Jak i to, że bardziej boimy się nieznanego...
OdpowiedzUsuńTu nie ma żadnej mądrości by uspokoić, wyciszyć. I - jak wielokrotnie pisałem - są drogi, którymi można i trzeba iść w pojedynkę. Nawet gdyby ktoś trzymał za rękę - nie zrobi za nas tego pierwszego kroku w nieznane.
Listopad niesłusznie pomawiany o rozsiewanie smutnych nastrojów. Czy mając powody do radości ktokolwiek wolałby się smucić?
"...Sięgaj gdzie wzrok nie sięga, łam, czego rozum nie złamie..." - coś mi podpowiada aby zajrzeć za horyzont: tam podobno słońce oświetla drogę obudzonej z jesiennej drzemki nadziei. Oby ów głos miał rację.
Pozdrawiam serdecznie.
PS:
Tym, co twierdzą, że nie wolno patrzeć wstecz - chciałbym przypomnieć, iż tylko konie nie mogły patrzeć wstecz a nawet na boki, bo ludzie zakładali im na oczy specjalne klapki, pozwalające patrzeć tylko do przodu. Co nie zmieniało istoty rzeczy: koń i tak szedł tylko w zaprzęgu. Ludzie mają większe pole wyboru i moim zdaniem prawo aby patrzeć we wszystkich kierunkach. Czasem odpowiedź na nurtujące pytanie jest w przeszłości.
Pozdrawiam serdecznie jeszcze raz.
LE, pamiętam, Twoje wstecz ma tyle emocji, przeżyć - są Twoje i nikomu nic do nich.
UsuńDziś horyzont bronił tego co za nim, niczym góry Ałtaju. Dlatego zdaję się na Twoją opinię.
I też bardzo Cię pozdrawiam.
Góry Ałtaju... Pełne tajemniczego piękna, dziwnych zdarzeń, których nie da się wytłumaczyć naukowo. Wojciech Grzelak pisze o nich wprost sercem, nie kryjąc emocji w tym nawet strachu. Gdybyś mogła - przeczytaj choćby "Szamani, mumie, ałmysy" - nie zawiedziesz się.
UsuńZostawiam kawę, smacznego.
Pozdrawiam serdecznie.
Właśnie kończę, zostały mi ostatnie strony i celowo ociągam się, bo mi żal, że już...
UsuńDziękuję, LE, za Twoją pamięć i czas.
Pada deszcz. Cicho i rytmicznie. Monochromatyczny błekit.
OdpowiedzUsuńDzieje się dużo.
Na Skulen wybudowano widokowy domek. Powstał piekny plac zabaw obok szkoły. Ma być rozbudowany teatr. Dom w którym mieszkałyśmy chyba już po remoncie, ładniejszy się zdaje , jakby nowszy. Nie zmieniają się tylko widoki. Wciąż tak samo piękne, wciąż zapierające dech w piersiach. Teraz widzę wyspę z okna. Codziennie...chociaż nie...czasami gdy mocno pada deszcz albo gdy mgła jest zbyt gęsta, nie widzę. Wtedy mieszkam na bezludnej wyspie tuż nad brzegiem niekończącego się oceanu i marzę.
Kawa wieczorna.
J.
Moja J., wiem, że to trudny czas, a Ty... dobrze, że masz marzenia.
Usuń"nasz dom" już takim pozostanie w Waszych i moich wspomnieniach.
Dziś wyspa różni się od tej wczoraj, ale to dobrze, że żyje nowym pięknem.
Bardzo tulę. Papatki.