![]() |
praca SAGA DANA TOMASZEWSKA |
Gdzie wodospad wody
łaknie,
wiatr na sobotę z deszczem się zmawia,
pełnią księżyc złoci fiord,
powstaje wysoka na oceanie fala,
pożółkły trawy,
czapla nie odleciała,
mewy porzuciły na brzegu
rozbite skorupy kraba,
słońce nie ma siły świecić...
gdzie kamień pierwszy,
potem ten bliżej brzegu
obmywa mocniejsza,
w białą pianę przemieniona,
rozbujana woda...
tam
w południowym skrawku
jesiennego ciepła stała kobieta.
Oparła plecy o ścianę baraku.
Pozwoliła promieniom głaskać twarz,
grzać ciało, razić oczy.
Opuściła powieki.
Czerwona plama pochwyciła kolor
kształtem szabli wrysowany
- granatowy.
Zielony spłynął od lewej skroni.
Pomarańcz walczył z czerwonym.
Otworzyła oczy.
Woda, spieszna
grała rytm, melodię spokoju,
wyciszenia,
wspomnień,
przestraszonych marzeń.
Nadziei.
Żalu za przyczyną śpiewu fali,
wypomnienia
- po co stoisz kobieto
na dzikim fiordu brzegu?
Nie zdobi go twoja uroda.
Tak dawno, tak bardzo dawno
byłaś...
czy ładna?
Nikt nie pamięta.
Tylko to, że młoda.
wiatr na sobotę z deszczem się zmawia,
pełnią księżyc złoci fiord,
powstaje wysoka na oceanie fala,
pożółkły trawy,
czapla nie odleciała,
mewy porzuciły na brzegu
rozbite skorupy kraba,
słońce nie ma siły świecić...
gdzie kamień pierwszy,
potem ten bliżej brzegu
obmywa mocniejsza,
w białą pianę przemieniona,
rozbujana woda...
tam
w południowym skrawku
jesiennego ciepła stała kobieta.
Oparła plecy o ścianę baraku.
Pozwoliła promieniom głaskać twarz,
grzać ciało, razić oczy.
Opuściła powieki.
Czerwona plama pochwyciła kolor
kształtem szabli wrysowany
- granatowy.
Zielony spłynął od lewej skroni.
Pomarańcz walczył z czerwonym.
Otworzyła oczy.
Woda, spieszna
grała rytm, melodię spokoju,
wyciszenia,
wspomnień,
przestraszonych marzeń.
Nadziei.
Żalu za przyczyną śpiewu fali,
wypomnienia
- po co stoisz kobieto
na dzikim fiordu brzegu?
Nie zdobi go twoja uroda.
Tak dawno, tak bardzo dawno
byłaś...
czy ładna?
Nikt nie pamięta.
Tylko to, że młoda.
L., 13.11.2008