Myślisz, że Ona
jest z żelaza, albo twarda jak kamień?
Żelazo zjada rdza.
Kamień? I to powiedzenie tez znasz.
Trzeba było Ją
oczyszczać, co jakiś czas przemalować.
Nie chciało się.
Teraz…
Witaj.
Teraz to już nikt
nie zmieni tego, że się zużyła, a dusza Jej… prawie pękła, bo tęsknota za długo
z Nią.
Myślisz, że Ona,
jak opoka, bez końca może trwać?
Mylisz się. Nie
wie, co teraz zrobisz, bo… nie, nie to, dalej chce...
Deszcz zabrał Jej
czas. Wodospadu wartka woda zalała wszystko, co wołało oczy.
Chłód i nowa
wiadomość, że po cudzym chodziła na ostrogi, zabrały szum fali, lot nad wodą
gęsi i czapli, mewy, kormorana.
Rano bez wschodu,
zachód bez nocy.
Krople rozmazują
się na szybie z dnia.
Mgła ubiegła
chmury, zakryła szczyt góry.
Szara woda, za
groblą od stalowej fali oddziela się biała plama.
Jeleń zszedł w nocy
z gór i w kartoflisku zostawił ślady kopyt. Deszcz zatarł je do rana.
Cisza ptaków. Ze
skoszonych traw, w deszczu, żeru nie kradną mewy, nawet złodziejka sroka.
Jeszcze nie zakwitły,
już z zimna przekwitły bzy.
Myśl o… po co tak w głowie tkwi?
Strumień przykrył
małe kamienie. Jaskry schylają kwiaty w wodę.
Czujesz gorąco wspomnień?
Chodź stąd, gdzie
drogi być nie może.
Czy to jest prawda
cała? Czy most, to podział, granica żywiołów dwóch?
Brakuje, wciąż
brakuje, odpowiednich myśli na pożegnanie.
Odpłynął prom,
przypłynie za godzinę.
L., 17.06.2008
Deszcz litościwy czasem pomaga spłukać lub chociaż zamaskować łzy, które nie słuchają i płyną sobie, kiedy chcą podobno czyszcząc duszę.
OdpowiedzUsuńZużyła się, powiadasz? Nie wiem, nie wiem na pewno ale wiem, jak wygląda zużycie. Pan ma 91 lat, podłączyli go do wszystkich urządzeń, co jakiś czas pytając, jak się czuje i czy coś go boli. Cicho mówi, że nic nie boli, tylko słaby. I tak sobie powolutku cichnie. Może jeszcze na jakiś czas odzyska siły ale tego już się nie dowiem.
Znów ten wszechobecny czas. Czyżbym dostał odrobinę w prezencie, by jeszcze przemyśleć to i owo? A co Jej mógłbym powiedzieć? Wierzę, bo tak chcę, że jeszcze nie zużyła się i choć może mieć rację co do farby (okrętowe są najlepsze, najmocniejsze i najodporniejsze), myślę, że wystarczy strząsnąć z siebie cudze troski, by wykrzesać siły na przygotowanie herbaty - albo rankiem kawy, które obiecuje a jakoś ich nie przygotowuje.
Pozdrawiam serdecznie.
A ja obserwuję tragiczny los pana po dziewięćdziesiątce, który mimo najlepszej opieki córek, dogorywa w sposób nieludzki. Wciąż pracuje rozrusznik.
UsuńCodziennie myślę o Jego losie i i poświęceniu dwu kobiet.
Ale... żeby oderwać się od nieszczęść przed wieczorem powiem Ci, że podoba mi się Twoja wiara, bo tak chcesz :) Oby nie odpuściła...
Już zostawiłam kawę, ale i tu powtórzę parzenie, niech nad filiżanką unosi wspomnienia.
Pozdrowienia, LE, ładnego wieczoru :)))