Nikt Jej nie wmówi, że trzeba tylko chcieć poszukać chwili szczęśliwej.
Chciejstwo, jak i dobre chęci – czasem tylko drogę do piekła brukują.
Starym kobietom piękne chwile, wiesz, jednak się trafiają. To te, kiedy
czyta cudzy wiersz i wchodzi przez furtę odmiany czasu. W ogrodzie, wysadzonym
słowami Poety, jest jeszcze raz młoda.
Nie musi być piękna, wystarczy, że wolno Jej tam czuć. Rozlewać w duszy słowa ogrodnika, jak
nektar po kącikach, rozchylonych żarem pożądania, ust. Nie, już nie marzy, bo
na to już nie pora. Ale sobie tam, w tym ogrodzie wspomnień, jest. Wybiera z
misy poezji nieznane Jej słowa. Podnosi, pod światło sprawdza autentyczność
cudu, którego dotyka. Z ramion zrzuca wstyd podglądania - zapisanych złotym
piórem uniesień, zaczarowanej młodością
i naiwnością miłości, obcego Jej świata do którego, jeśli wcześniej nie umiała
trafić, to już nie zdąży.
Jest w takim okresie patrzenia, że nie przeszkadza Jej obecność, za
furtą, mężczyzny o którym do tej pory nie wiedziała. Może był tam od zawsze,
może wszedł tuż przed Nią może… za nią? To bez znaczenia. Jest już bezpieczna.
Jej już nie dopadają wzruszenia - z teraz. Tę drogę dawno przeszła i zakończyła
na biegunach wiekowego fotela. Co innego ogrody zza furty.
W nich jest młodość, której nie spotkała. Miłość, która przyszła z
innej strony. Tango niezatańczone. Wiatr, który ominął Jej włosy. I oda do
czarnych oczu…
Miała niebieskie. Pozwoliła im odejść w szarość. Powoli, bo bała się
nierówności, wstrząsów i nieprzewidzianych zdarzeń. Prawie już trzymała za rękę
swój spokój, kiedy zakręciło Nią niemiłosiernie – nowe.
Witaj.
Śnieg o Tobie nie myśli sypiąc Ci swoje zimne płatki prosto w twarz.
Niczego nie sypie, nikogo nie zawiewa. To dlatego dała sobie pozwolenie
na rozgrzanie nas gorącą kawą.
Dziś przyszła nostalgia. Fiordy
krzyknęły a echo świdrowało Jej jaźń
- drobinami mgieł, falą roztrzaskującą
się o za wysoki brzeg, nieutulonym wichrem…
R., 13.12.2010
Jest taka pogodzona, bez pretensji do życia i wszystkich wokół. Mogłaby być wzorem dla wielu z nas. Bo czyż szarpanie się we wszystkie strony coś pomoże? Albo obwinianie innych o nasz los? Nawet, gdyby była w tym spora część racji - cóż teraz po racjach? Kierowcy mają takie powiedzenie: "Cmentarze są pełne tych, co mieli pierwszeństwo przejazdu".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
"Nawet, gdyby była w tym spora część racji - cóż teraz po racjach?"
OdpowiedzUsuńTo słowa do zapamiętania. Zapatrzeni w swoje argumenty, często zaślepieni argumentami - nie jesteśmy usłyszeć tej drugiej strony. Nie potrafimy usiąść, albo stojąc - rozmawiać tak długo, aż znajdziemy dobre wyjście. Niekoniecznie dla siebie, bo bywa, że trzeba trochę ustąpić...
Doceniam To, że w nagromadzeniu obowiązków znajdujesz czas na to "blogowe rozmawianie". Dziękuję, LE :)