czwartek, 5 września 2013

Może nie ostatni





Dla niej ptaki obudzili.
Śpiew zesłali.
To dlaczego, mimo tego,
sen na szczyty,
w fal wzburzenie,
do wiatru, deszczu,
w horyzontu odmęty się rwie?

Tyle wie, że nie ma jednego rozwiązania, prostej odpowiedzi na; dlaczego zapisane,
 wyrażone słowem myśli zawsze są narażone. Na kpinę, osąd wrogością tkany, przetrząśnięcie, opaczne pojmowanie. Niechęć bo... myśli inaczej, po swojemu, 
granice zna i na cudze pola nie wchodzi.
To niewielka wiedza, przyznaje.
Nowe pytanie z pąka wyrasta. Czy musi znać, wiedzieć wszystko? Przewyższać rozumy?

W buncie przeciw obcym wymaganiom mówi – dość. Daję sobie prawo, dwa, dużo - do niemyślenia. Niewiedzy, lekkiego wokół życia bałaganu. Przypalonego mleka. 

Ściągniętej ze stołu serwety. Niemodnego swetra, starego kapelusza, za długiej spódnicy. Obrazu, o twórcy którego nic nie wiem. Książki przez wszystkich zapomnianej, wiersza autora teraz niewygodnego. Kawałka czekolady do porannej kawy. 
Słodkiej przyjaźni, w innych oczach zakazanej.
Pozwalam wrócić marzeniom. Wpuszczam miłość tam, gdzie miejsca do tej pory nie miała. Kłaniam się świtowi, pędzę do nowego dnia.

W ciszy kuchni myśli zaczęły szukać światła na oślep, rude ćmy...
Stała w oknie, słuchała jak wszystko stygnie. Chłód podpełzł do drzwi. Nie pukał. 

Wszedł bez skrępowania. Objął.
Przyniósł bukiet nowych pytań. Owinięte wątpliwościami, nie mieściły się w wazonie życzeń.
To dlatego wzięła do rąk pusty flakon, uniosła najwyżej jak mogła? Siłą, którą jeszcze miała, trzasnęła nim o podłogę? Przeszła po skorupach?

Dzień rozlał się stalowymi refleksami. Jesień nie może pokonać zieleni, kwitną wiciokrzewy, róże. Tylko chłód, żal za ptasim gwarem, w nowe tęsknoty prowadzi. 

Nad przepaść zapomnienia.
Rzeka jeszcze bystra. Wody pragnie wodospad. W skalnych komnatach ktoś o takiej miłości marzy, która, jeśli nawet odejdzie, to wróci nawet po latach, 

przedtem w drodze na błędach ścieżek zagubiona.

Witaj.
Wejdź. Usiądziesz? Postawiła na stoliku kawę. Położyła też naręcze dobrych słów.
Zza gór wyszło słońce. Jego blask niech ci radość dnia na promieniu przyniesie.

Nie chce myśleć teraz o potem, o jutra przeznaczeniu. W tym co było wczoraj, 

dzisiaj - tak samo godzinę wyznacza. Pojutrze może zmienić się wszystko. To może warto zachować – dziś takie, jakie się wpisało, powstało do przeżyć, wspomnień.
 Może wzruszeń? Zapamiętania, odmiany drobnej, kroku zaledwie... ku spełnieniu.
Teraz - ocalić wypełnione chwilą niezagospodarowaną żadnym wrażeniem. 

Dziś - utopione w letargu wszystkich odczuć i uczuć - to też życie. 
Uwierzyć chce i na pojutrze czekać.
Nie wie, ile jeszcze listów napisze... które przeczytać możesz chcieć. 

Ten jest, zaraz go wyśle.







L. 23.09.2008

8 komentarzy:

  1. :)
    moim komentarzem jest uśmiech:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mój, który pisałam wcześniej, przepadł bez wieści...
      To jeszcze raz: bardzo Ci dziękuję za ten uśmiech. ciepło pozdrawiam :)))

      Usuń
    2. Dziś jeszcze raz przeczytała Twój wiersz i dodać muszę..koniecznie powinno to przeczytać dużooooooooo ludzi..Chętnie zacytuje Twoje zdanie na moim nowym poście , jak pozwolisz, oczywiście z namiarem na autora:)- "kłaniam się świtowi pędzę ku nowemu dniu"

      Usuń
    3. Loyal, zaskoczyłaś mnie, przyznaję. Jeśli coś wybrałaś i chcesz zacytować, to sprawisz, że będę szeroko uśmiechnięta.
      Dziękuję Ci za czytanie i komentarz, i pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  2. Ważne, że ma do kogo wysłać ten list. A wraz z impetem ciskając pusty flakon osiągnęła wyciszenie niezbędne do wyprostowania ścieżek myśli. Gdyby umiała przyrządzić nalewkę np. z dzikich jeżyn i tajemniczych ziółek - kieliszek takowej sprawiłby istne cuda. I bez cudów nie jest tak źle, zauważyła otoczenie, pragnienie wodospadu i znaczenie słowa teraz. Nabrała sił na pojutrze, co także nie jest bez znaczenia. Zagubione "jutro" może się upomnieć o więcej uwagi. Mnie się tak przypomniało: w sklepie zoologicznym nad ladą wisiało kilka haseł, jedno z nich głosiło: " kredytu udzielamy jutro". Nie czekając na jutro, które przecież niekoniecznie musi nadejść - czekam na następne listy. Być może na wycieczkę, na którą ona zaprosi.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona będzie się starała zabrać cię na wycieczkę mimo, że ma świadomość, że sam byłeś na wielu ciekawych wyjazdach :)
      A poważniej, to gdzieś to wszystko grzęźnie w niepamięci. Znowu muszę obwiniać czas. Już kończy się niedziela... mało tego - wrzesień! A tak niedawno wszyscy zachwycaliśmy się pierwszymi pąkami z wiosny...
      Dziękuję Ci za pamięć. Też pozdrawiam :))))

      Usuń
  3. Cieszę się, Alinko, że wróciłaś do swych lirycznych impresji prozą. Nie chcę tego postu ot tak skomentowac, bo coś by mi uciekło, chocby ten niepowtarzalny nastrój!
    Zapraszam do siebie na gościnny post Malinki.
    tulę niezmiennie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andrzeju, dziękuję Ci za wszystkie miłe słowa. Zaglądasz od 2007 roku. To duży czas.
      Wciąż mało go na powroty.
      Ludzie znikają bezszelestnie...
      Pozdrawiam Cię, też tulę. Zajrzę do Ciebie :)

      Usuń