piątek, 9 sierpnia 2013

We mgle





We mgle most chciał się schować.
Pomyślał, że jeśli ocean może, to on też chce.
Prawie  się udało.
Tylko odcieniem, intensywnością zabarwienia stali, można było dojrzeć  zarys w miejscu, 
gdzie oddziela dwa wodne żywioły, ocean i fiord.
Na drutach rozciągniętych między słupami, jeden przy drugim, 
jakby grzały się pierzastymi bokami, siedziały ptaki.
Dzioby sterczały  im smutno.
Zebranie ważną sprawę miało... omówienie trasy odlotu. Zorganizowanie pożegnania z wyspą.
Myśli o rozstaniu raniły ptaszyska…  Musiały je wyrzucić razem z uczuciami.
Teraz chciały przypomnieć każdą zasadę. Regułę. 
Ostrzec lecące pierwszy raz młode... tak daleko.
Wieczna mgiełka, jak zawsze, przysłaniała szczyty i szarozielone stoki.
Schowała wszystkie rąbki tajemnic szczelin wyrzeźbionych wysoko, 
w najtwardszych fragmentach skał.
Nikt nie może się dowiedzieć, kto wchodzi do grot. Nocą, zaklęci w samotność, 
ich mieszkańcy płaczą.
Wtedy wyje wiatr. Zagłusza tęsknotę kochania.
Trzeba się strzec... nie wolno usłyszeć płaczu niosącego się ku wodzie i potem dalej, 
w przestrzeń oceanu.
Ten kto szloch usłyszy, straci serce. Czerwienią gorące przemieni się w  kamień.
Nie należy też złościć się na wiatr, kiedy biega, szamocze drzewami, 
unosi kurz z drogi, do huku zmusza fale. Musi być tajemniczo i groźnie. 
Niech krzyczy, chroni…
Skalne drzwi, mgłą zaparte, zagłuszą łkanie. Żal, bezradność, samotność.
 Przekleństwo przeznaczenia. Skazanie na trwanie.
Róże, wyjęte koparką z klombu, nie ujrzą złota chryzantem i  różu astrów w ogrodzie. 
Nie poczują zapachu ziemi. Czarnej, świeżo rozkopanej kopytkami jeleni, schodzących nocą z gór. Woni żółknących traw. Ryb wyciąganych sieciami…
Opadły. Leżą w rowie odarte z płatków. Zostały tam, gdzie w  bezsilności dotknęły 
wszystkiego co przywarło do dna, tworząc im posłanie. Kurczą się, marszczą, tracą kolor. 
Umierają porzucone.
Chłód dotyka. Przenika.
Cisza milczy, pyta zasznurowanymi starością ustami… Jeszcze chwila? 
Czy już…  czas wejść w mrok?
Na wszystko siąpi drobny deszcz. Mgła zabrała most.




L., 30.08.2008

4 komentarze:

  1. Jak dobrze jest się wtopić w świat słów, schować się w inne jakby wymiary;
    Możliwe to tylko jest w wierszach
    Pozdrawaim

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli tak mówisz... to oznacza, że tak czujesz.
    Dziękuję za czytanie i pozdrowienia , i też ciepło Cię pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W mrok, powiadasz? Gdzie mrok tam i światło. Zasada równowagi. Prawo wyboru mam nadzieję także istnieje. I po cóż się tak miotam? I tak wszystko zakryje litościwa mgła.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mgła nie jest nieskończona, dlatego trzeba się miotać i walczyć o to, czego najbardziej potrzeba, żeby mrok i zaćmienia nie zawładnęły tym, co najpiękniejsze w sercu i duszy / bo to para nie do rozdzielenia/.
      Na te wszystkie rozterki dzisiaj spadł deszcz, a zimno chodzi po nadmorskim piasku.
      To oznacza tylko jedno - znowu nasz czas popycha ku głębszej jesieni. Tylko w porze roku zrobi się chwilę cieplej. W życiu jesień będzie tylko stałą chłodu.
      Pozdrawiam. Muszę zostawić Ci coś ciepłego. Może herbatę?

      Usuń