wtorek, 26 marca 2013

Jeszcze raz... jeszcze





Sny wędrują zboczami, potykając się o zaplątane, czarne nocą wrzosy. Gwiazdy, wyłuskujące marzenia ludzi, nie mogą wydobyć się spoza szczytów. A na nich… połamały się ostatnie promienie zimnego słońca, które nie zdążyło pokazać dnia. Cisza tańczy w uścisku zapomnienia. Ktoś z nocą idzie pod rękę na spacer. Wiatr, wierny przyjaciel, spycha Cienie na dziki brzeg. Tam głaszcze plecy, masuje przykurczone ramiona i odwraca w stronę przystani. Zapach wody mami. Kamienie udają skały, a pokruszone skały już nie mogą być obłym kamieniem, bo na ich ostrzach przysiąść nie sposób. Niecierpliwe fale podpływają i pienią się bielą siwizny późnego… za późnego zapatrzenia. Światła lamp  kładą się na wodzie. Krzyczy samotność. But potrąca muszelkę. Ocalała i poznaje ciepło kieszeni. Wklejone w beton schroniska dla łodzi - milczą. Cisza kołysze się na hamaku myśli. A te… zgubiły drogę, chcą płakać ale łzy ktoś zakorkował, zalał lakiem i tylko szyderczy śmiech sprawcy potwierdza  prawdę. Czy jest jakaś prawda?
Czas wracać.
Jeszcze nie teraz, jeszcze chwilę, jeszcze jeden plusk, jeden dźwięk, jedno rozstanie… W wiercącej się wodzie nie odbija się twarz, nie ma spojrzeń.. Nie ma czasu, ani tego przeszłego, ani tego tu i teraz.
Przetrwać ciemność… bo jutro, bo rano, to…









L., 19.11.2007r. 

1 komentarz:

  1. Nie wiem jak zlikwidować kody, nic nie działa.
    Radzę sobie w ten sposób, że kręcę nimi tak długo, aż trafiam na jakiś chociaż trochę czytelny.
    Pozdrawiam czytających :) Alina

    OdpowiedzUsuń